W czwartek przed katowickim sądem przesłuchiwani byli pierwsi świadkowie w procesie oskarżonych o nieprawidłowości, związane z zakupem gruntów zwróconych Kościołowi przez Komisję Majątkową.
Na ławie oskarżonych zasiada wymieniany w rankingach najbogatszych Polaków Jacek D. i członkowie jego rodziny. Prokuratura zarzuca im nabywanie kościelnej ziemi z naruszeniem prawa pierwokupu.
Sprawa ma związek z Markiem P., pełnomocnikiem instytucji kościelnych w sprawach toczących się przed Komisją. Według śledczych to za jego pośrednictwem Jacek D. kupował nieruchomości od Archidiecezji Katowickiej oraz Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta w Krakowie.
Zeznania świadków obciążą?
W czwartek rano do sądu przyszło dwóch świadków - prezes Towarzystwa Ryszard K.-R. oraz siostra Salwina G. Potwierdzili oni, że Marek P. reprezentował Towarzystwo w sprawach zwrotu kościelnej ziemi przed Komisją, a później wyszukiwał nabywców tych gruntów. - Zarząd Towarzystwa nigdy nie miał wpływu na to, kto będzie nabywcą danej nieruchomości, o tym decydował Marek P. - wtedy, kiedy był pełnomocnikiem - zeznała s. Salwina i dodała, że nie rozmawiała z P. na temat wyboru nabywcy. - P. powiedział, że sprzedaje tym, którzy mają pieniądze - mówiła. Z zeznań zakonnicy wynika, że do transakcji dochodziło bardzo szybko, czasem 2-3 tygodnie od orzeczenia Komisji Majątkowej.
400 tys. złotych
Siostra Salwina G. zeznała także, że z Jackiem D. zetknęła się tylko raz - przy podpisywaniu aktu notarialnego w sprawie sprzedaży nieruchomości w Świerklańcu, które Towarzystwo otrzymało za odebraną w czasach PRL ziemię w Rząsce. Wartość ziemi Komisja Majątkowa wyceniła na ok. 400 tys. zł, za taką też kwotę kupił ją Jacek D. Zarówno siostra Salwina, jak i prezes Towarzystwa Ryszard K.-R. zeznali, że podczas sprzedaży ziemi nie wiedzieli, czy zwrócone im grunty, później sprzedane Jackowi D., są dzierżawione. Prezes przyznał, że dzierżawcy zgłaszali się później z pretensjami. - Były dwie lub trzy takie skargi, w sądach złożono dwa powództwa, ale zostały cofnięte, bo dzierżawcy zdali sobie sprawę, że nie mieli prawa pierwokupu - zeznał Ryszard K.-R.
Sprawny adwokat
Po przesłuchaniu Ryszard K.-R. powiedział dziennikarzom, że Marka P. poznał przy udzielaniu mu pełnomocnictwa. - Wtedy z wiedzy, informacji od innych kościelnych osób prawnych wynikało, że jest bardzo sprawny jako adwokat i w miarę szybko jest w stanie pomóc w odzyskaniu przed Komisją Majątkową nieruchomości - powiedział dziennikarzom.
Radcy prawni przed sądem
Sąd przesłuchiwał w czwartek także Roberta W., który był pełnomocnikiem Jacka D. przy nabyciu jednej z nieruchomości i radcę prawnego Jacka O., który był pełnomocnikiem przy zawieraniu umów nabycia nieruchomości przez Jacka D. i jego syna Tomasza. Ten drugi świadek zeznał, że akty notarialne, jak i dołączone do nich dokumenty, nie budziły wątpliwości. - Zastrzeżeń do nich nie miały też sądy - wskazał Jacek O.
O. wyraził przekonanie, że zgodnie z ustawą o kształtowaniu ustroju rolnego, aby mieć status rolnika indywidualnego wystarczy mieć zdaną maturę, hektar ziemi, zlecić obrabianie tej ziemi innej osobie i być zameldowanym w danej gminie. Radca przyznał, że sam nigdy osobiście nie sprawdzał zgodności dokumentów z rzeczywistością - czy Jacek i Tomasz D. mieszkają tam, gdzie są zameldowani i czy "robią w polu". Jego zdaniem, nie było to wymagane.
"Chory kraj, czujecie, czy nie czujecie"
Zarówno Jacek D., jak i członkowie jego rodziny nie przyznają się do winy. - Wiecie, że żyjemy w chorym kraju? Czujecie, czy nie czujecie? (...) Wstydzicie się, że żyjecie w tym kraju? Bo ja się wstydzę - powiedział po wyjściu z sali rozpraw dziennikarzom D. Powtórzył, że ani on, ani nikt z jego rodziny nie złamali przepisów i ziemię kupowali całkowicie legalnie. - Jesteśmy niewinni, nie pomyliliśmy się i nie naruszyliśmy prawa, o tym jestem w stu procentach przekonany - oświadczył.
Zarzuty wobec oskarżonych
Oskarżonym zarzucono wyłudzenie poświadczenia nieprawdy poprzez uzyskiwanie dokumentów, które miały stwierdzać, że mieszkają pod określonym adresem. Jak podaje prokuratura, było to konieczne, aby w myśl Ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego mieć status rolnika indywidualnego i nabywać nieruchomości rolne z pominięciem osób uprawnionych, czyli dzierżawców tych nieruchomości lub Agencji Nieruchomości Rolnych, którym przysługiwało prawo pierwokupu.
Oskarżeni: jesteśmy niewinni
Proces rozpoczął się w kwietniu tego roku. Akt oskarżenia trafił do sądu w listopadzie ub. roku. Sporządziła go gliwicka prokuratura okręgowa.
Poza wyłudzaniem poświadczenia nieprawdy w dokumentach, prokuratura zarzuca oskarżonym także przywłaszczenie praw majątkowych. Uznała też, że sprzedaż lub darowanie nabytych nieruchomości pomiędzy członkami rodziny miało na celu ukrycie, że pochodzą one z przestępstwa. Stąd kolejny zarzut - prania brudnych pieniędzy. Łącznie okazyjne transakcje miały dotyczyć blisko tysiąca hektarów ziemi. Poza Jackiem D. na ławie oskarżonych zasiadają jego syn, córka, żona oraz inni członkowie rodziny.
Autor: nsz/km//bgr / Źródło: PAP