Najpierw wniosek o ochronę wizerunku świadka, a po jego odrzuceniu, wniosek o zawieszenie obrad komisji, na koniec odmowa zeznań. W ten sposób rozpoczęło się posiedzenie komisji śledczej, badającej okoliczności porwania i śmierci Krzysztofa Olewnika. Przed komisją mieli stanąć dziś Remigiusz M. - były wiceszef wydziału dochodzeniowo-śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Radomiu i zastępca komendanta miejskiego policji w Płocku Jan Mańkowski.
Pełnomocniczka świadków na początku posiedzenia domagała się, by nie upubliczniać wizerunku Remigiusza M.. – Pan Remigiusz M. ma status podejrzanego w innym postępowaniu toczącym się w tej sprawie – przypomniała Jolanta Turczynowicz-Kieryłło. – Policjant ten stoi pod bardzo poważnymi zarzutami, z którymi się nie zgadza. Nie zgadza się też, by był nadszarpywany jego wizerunek – kontynuowała pełnomocniczka.
"To nie jest uwłaczające"
Komisja nie przychyliła się jednak do tego wniosku. – Idea tej komisji polega na tym, że obrady odbywają się w trybie jawnym – oświadczył Marek Biernacki z PO. – Pan tu występuje w roli świadka. Żaden świadek nie może mieć odbioru negatywnego. Samo zasiadanie po tej stronie nie jest niczym uwłaczającym – dodał Andrzej Dera z PiS.
Zawieszenie prac komisji "w obronie godności i honoru policjantów"
Po tym, jak komisja odrzuciła ten wniosek, Turczynowicz-Kieryłło złożyła wniosek o zawieszenie działalności komisji śledczej do czasu zakończenia postępowania przygotowawczego w gdańskiej prokuraturze przeciwko Remigiuszowi M. i innym policjantom. – Istnieje duże przypuszczenie, że rozstrzygnięcia w tym śledztwie mogłyby być przydatne do wszechstronnego zbadania sprawy w komisji śledczej – powiedziała pełnomocniczka.
Turczynowicz-Kieryłło zaproponowała też alternatywne rozwiązanie, w razie gdyby komisja nie zgodziła się na pierwszą ewentualność. Według pełnomocniczki, komisja mogłaby zmienić termin przesłuchania świadków do momentu, kiedy „sytuacja będzie bardziej klarowna”. – W obronie godności i honoru policjantów wnoszę o zawieszenie komisji do czasu rozstrzygnięcia postępowania w prokuraturze – oświadczyła Turczynowicz-Kieryłło.
Komisja jednogłośnie odrzuciła wnioski pełnomocniczki i przystąpiła do przesłuchania Remigiusza M. Ten jednak odmówił zeznań. - Zmuszony jestem odmówić. W chwili, kiedy moja sytuacja prawna się ustabilizuje, złożę obszerne wyjaśnienia na piśmie, w których poinformuję o pracach w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika - zadeklarował. - Zrezygnowaliście państwo z obrony przed stawianymi zarzutami - podsumował przewodniczący komisji i zarządził przerwę.
Pretensje rodziny Olewników
Remigiusz M. do policjant, który jako zastępca naczelnika wydziału kryminalnego policji w Radomiu, przez pierwsze trzy lata prowadził sprawę porwania Olewnika. Rodzina zamordowanego biznesmena zarzuca mu, że między innymi zlekceważył anonim, który do nich trafił. Miało z niego wynikać, kto jest jednym z porywaczy.
M. zapewnia, że w postępowaniu nie popełnił błędów. Jednak on i dwaj inni policjanci usłyszeli zarzuty niedopełnienia obowiązków i utrudniania śledztwa. M. twierdzi, że to rodzina Olewnika utrudniała postępowanie.
Olewnika uprowadzono w październiku 2001 r. Sprawcy więzili go przez wiele miesięcy, a ostatecznie zabili mimo otrzymanego okupu w wysokości 300 tys. euro. Rodzina Olewników ma pretensje do władz m.in. o to, że na początkowym etapie sprawy prowadzono ją niefrasobliwie, zajmowano się pobocznymi wątkami i forsowano wersję o tym, że Olewnik - mając problemy w biznesie i życiu osobistym - sfingował swoje porwanie.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24