Po przesłuchaniu prokuratora Roberta Skawińskiego, który prowadził sprawę porwania Krzysztofa Olewnika, posłowie nie kryli oburzenia metodami prac śledczych. - Prokuratura była bierna - ocenił Marek Biernacki. - Do tego nie ma żadnej krytycznej refleksji - oburzał się Zbigniew Wassermann.
Prokurator Skawiński prowadził śledztwo ws. porwania Krzysztofa Olewnika od kwietnia 2003 r. do czerwca 2004 r. - w czasie, gdy rodzina przekazywała okup porywaczom, a następnie zabito uprowadzonego, oraz gdy zginęły akta tej sprawy. Zeznając przed komisją najczęściej twierdził, że nie pamięta szczegółów wielu z tych zdarzeń.
Posłowie pytali m.in. o kradzież nieoznakowanego samochodu policji, którym przewożono prokuratorskie akta sprawy tuż po tym, jak w czerwcu 2004 r. zatrzymano jednego ze sprawców zbrodni - Sławomira Kościuka. - Czy ta kradzież wzbudziła pewną refleksję? - pytał Paweł Olszewski (PO). - Owszem, zastanowiło. Mogła ta kradzież nastąpić wcześniej. To, że zdarzyła się właśnie teraz świadczyło, że uderzyliśmy w czuły punkt - odpowiedział prokurator. Akt do dziś nie odzyskano.
"Rutynowe" samouprowadzenie
Wiceszef komisji Zbigniew Wassermann pytał z kolei, czemu prokurator wypożyczał policji akta główne śledztwa, a nie ich kopie. Według Skawińskiego taka była praktyka. - Panie prokuratorze, przez 30 lat sam byłem prokuratorem i zasadą było sporządzenie kopii na potrzeby wypożyczania akt - zdenerwował się Wassermann.
Prokurator bronił też decyzji policji, która przez długi czas badała głównie wersję, że Krzysztof Olewnik sam się porwał i wydała na tę część dochodzenia 200 tysięcy. - Śledztwo było w sprawie porwania, ale zawsze - rutynowo - są też badane wątki ewentualnego samouprowadzenia. Na ówczesnym etapie były też podstawy, by zakładać, że porwany - w związku ze sprawami biznesowymi i towarzyskimi - mógł się przyczynić do tego, że został porwany - mówił Skawiński.
"Nie wiem, co właściwie miałbym zrobić z tą informacją"
Pytany o sporządzone do śledztwa przez Instytut Ekspertyz Sądowych profile sprawców (wynikało z nich, że jedna osoba może być związana z policją lub wymiarem sprawiedliwości), Skawiński przyznał, że "wzbudziło to jego zastanowienie". - Ale nie wiem, co właściwie miałbym zrobić z tą informacją - dodał.
Skawiński przygotował też projekt przedstawienia zarzutu porwania Olewnika jednemu z rzeczywistych sprawców zbrodni - Sławomirowi Kościukowi. - Sporządziłem notatkę służbową dla kierowniczki mego działu, naczelniczki i szefowej prokuratury. One miały na ten temat inną opinię i ostatecznie nie postawiliśmy mu wtedy zarzutów, lecz przesłuchaliśmy jako świadka - powiedział.
"Prokuratura była stroną bierną"
Po wyjściu z obrad komisji posłowie nie kryli oburzenia postawą świadka - zarówno podczas zeznań, jak i śledztwa. - Prokuratura w tym śledztwie była stroną bierną, policja wykonywała większość czynności. Kiedy mógł nastąpić przełom i zatrzymanie podejrzanego Kościuka, to do tego nie doszło, ponieważ nie zgodzili się na to prokuratorzy nadzorujący - przypomniał poseł PO Marek Biernacki.
A Zbigniew Wasserman zwracał uwagę na to, że z indolencji śledczych w tej sprawie wciąż nie wyciągnięto wniosków. - To, co mnie dodatkowo zniesmacza to to, że nie ma jakieś krytycznej oceny tych działań, mimo że ich skutki są już nam znane. My ciągle mówimy o nadzorze prokuratorskim, proszę zobaczyć jak on działał - piętra wymiany informacji i nic z tego nie wynika - ocenił.
Źródło: TVN24, PAP