Młodzież, co prawda powinna być wychowywana w pewnej atmosferze realizmu politycznego, ale nie na zasadzie ośmieszania, opluwania, czy poddawania w wątpliwość tego wielkiego wydarzenia - mówił w "Kropce nad i" były I prezes Sądu Najwyższego, profesor Adam Strzembosz. Odniósł się do wypowiedzi Andrzeja Zybertowicza, doradcy prezydenta RP, na temat obrad Okrągłego Stołu.
Doradca prezydenta, profesor Andrzej Zybertowicz we wtorek w Pałacu Prezydenckim po młodzieżowej debacie oksfordzkiej, dotyczącej wydarzeń sprzed 30 lat, powiedział, że "podczas obrad Okrągłego Stołu władza (komunistyczna - red.) podzieliła się władzą z własnymi agentami".
W czwartek w radiu TOK FM tłumaczył te słowa, mówiąc, że cytował działacza opozycji w okresie PRL, Andrzeja Gwiazdę.
Były I prezes Sądu Najwyższego, profesor Adam Strzembosz, odnosząc się do wypowiedzi Zybertowicza, ocenił w czwartek w Kropce nad i" w TVN24, że "to jest przecież nieprzyzwoite zupełnie oświadczenie".
"Przecież to nie jest tak, żeby agenci obalili ustrój"
- Oczywiście, wśród bardzo licznej grupy (uczestników obrad Okrągłego Stołu po stronie opozycyjnej - red.) mógł być jakiś agent, tak jak w Komisji Krajowej, okazało się że też był agent, ale przecież to nie jest tak, żeby agenci obalili ustrój - mówił profesor Strzembosz.
Odnosząc się do słów profesora Zybertowicza, ocenił, że "to jest śmieszne".
- Ja pana Andrzeja Gwiazdę poznałem, ja go szanuję, on na początku, szczególnie w czasie tej całej dyskusji politycznej w stoczni, odegrał bardzo ważną rolę. Potem poczuł się zawiedziony, ponieważ krajowa rada została odtworzona na podstawie przede wszystkim tych ludzi, którzy działali w konspiracji, którzy się narażali, którzy się jakoś wybili i którzy pozostali w kraju - tłumaczył były I prezes SN.
Jak mówił, Gwiazda "się w tym gronie nie znalazł, ja rozumiem jego rozgoryczenie, ale niedobrze, że to wpływa na jego opinię" (o Okrągłym Stole - red.).
"Myślę, że pani minister oświaty powinna na to zareagować"
Na uwagę, że doradca prezydenta powiedział te słowa podczas spotkania z młodzieżą, na którym był także prezydent Andrzej Duda, profesor Strzembosz odpowiedział: - Ja to akurat widziałem i myślę, że pani minister oświaty powinna na to zareagować.
Zaznaczył, że "młodzież, co prawda powinna być wychowywana w pewnej atmosferze realizmu politycznego, ale nie na zasadzie ośmieszania, opluwania, czy poddawania nawet w wątpliwość sens tego wielkiego wydarzenia, o którym oni dyskutowali".
"Szukajmy 'Bolków' w takim razie"
Gość "Kropki nad i" odniósł się także do innej wypowiedzi profesora Zybertowicza z TOK FM. Doradca prezydenta mówił, że "być może bez 'Bolków', czyli bez działaczy opozycyjnych, którzy tajnie współpracowali z policją polityczną, wiele rewolucji miałoby bardziej krwawy przebieg".
- Ja teraz chciałbym też, żeby znalazł się taki "Bolek", który połączy, na zasadzie dyskusji, a nie przyłączenia jednego do drugiego, te dwa plemiona na zasadzie poszukiwanie dobra kraju - mówił profesor.
- Szukajmy "Bolków" w takim razie - dodał.
Jak przyznał, " ja ich niestety nie widzę". - Takiego, który wyrósłby ponad wszystkich działaczy i umiał ich połączyć - stwierdził.
Adam Strzembosz ocenił także, że "pan Zybertowicz ma różne takie dziwne opinie, trudno".
- Ja na to nic poradzić nie mogę, chociaż czasem jest mi bardzo przykro - dodał.
"Kraj znajdował się w sytuacji dramatycznej"
Były I prezes Sądu Najwyższego przypomniał, że pod koniec PRL, "sytuacja była niezwykle napięta".
- Nawet komitety partyjne w powiatach, czy komórki SB czuły się niespokojne i tak zdezorientowane, że partia (nie miała wyjścia - red.) musiała przystąpić do Okrągłego Stołu - dodał.
Strzembosz zauważył przy tym, że "Solidarność nie była w lepszej sytuacji".
- Widziałem, jak ludzie są zmęczeni, jak właściwie mają wszystkiego dość, jak narasta agresja, która jednak nie wyrażała się w jakiejś bardziej intensywnej działalności tej podziemnej Solidarności - mówił.
Podsumował, że "obydwie strony były słabe, a kraj znajdował się w sytuacji dramatycznej".
"Odpowiedzialność na tych, którzy podejmowali decyzje była ogromna"
Jak wskazywał profesor Strzembosz, PRL "chyliła się do upadku - i to naprawdę - gospodarczo". - Był taki moment, kiedy tkaczki z Łodzi nie mogły kupić chleba i wyszły na ulice - dodał.
Podkreślał jednak, że "każdy rok, każdy miesiąc opóźnienia rozpoczęcia odbudowy tego kraju, kosztowałby nas niezwykle dużo". - Przecież dopiero w 1992 roku, za rządów pana Jana Olszewskiego, myśmy osiągnęli poziom gospodarczy z 1989 roku - tłumaczył.
- Jakby to potrwało jeszcze rok, to byśmy odbudowywali, do tego tragicznego poziomu, kraj nie trzy lata, (ale - red.) może pięć, osiem, a może w ogóle on by się rozleciał - ocenił gość "Kropki nad".
Dodał także, że "odpowiedzialność na tych, którzy podejmowali decyzje była ogromna".
- To, że władza ludowa chciała nas wykiwać, to znaczy wciągnąć do współodpowiedzialności i przy tej okazji skompromitować, to było dla mnie od razu jasne. Ale była też szansa, że będzie odwrotnie - mówił profesor.
"Oczekuję rozprawy w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa"
Adam Strzembosz odniósł się też do orzeczenia Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 19 października ubiegłego roku, które skutkowało nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym i powrotem do orzekania sędziów Sądu Najwyższego, którzy zostali zmuszeni do przejścia w stan spoczynku po ukończeniu 65. roku życia.
Jak wskazywał, "jest tylko postanowienie zabezpieczające (TSUE - red.), musi zapaść wyrok".
- To, że niepotrzebnie zupełnie rząd uchwalił, a Sejm przyjął ustawę zmieniająca po raz siódmy ustawę o Sądzie Najwyższym, to jest tylko brak rozsądku ze strony tych, którzy to robili - ocenił były I prezes SN.
Jak dodał, "w czasie rozprawy przed Trybunałem w Luksemburgu, jego sędziowie tłumaczyli stronie polskiej, że nie trzeba zmieniać ustawy".
- Niech zapadnie za dwa miesiące czy trzy inne orzeczenie, to będzie co, ósma ustawa nowelizująca? - pytał.
Profesor Strzembosz ocenił także, że orzeczenie TSUE w sprawie pytań prejudycjalnych zadanych przez SN 2 sierpnia "będzie bardzo potrzebne".
Przesłane pytania prejudycjalne, dotyczyły wówczas m.in. zasady nieusuwalności sędziów, wykładni przepisów prawa unijnego w kontekście przepisu ustawy o Sądzie Najwyższym, który uzależnia możliwość dalszego orzekania przez sędziego SN, który przekroczył 65. rok życia od zgody organu władzy wykonawczej, oraz wykładni przepisu dyrektywy unijnej zakazującego dyskryminacji ze względu na wiek.
- Ja jeszcze bardziej oczekuję rozprawy w sprawie Krajowej Rady Sądownictwa, bo wśród różnych zapytań prejudycjalnych również taki problem był wysunięty - podkreślił były I prezes Sądu Najwyższego.
Na uwagę, że minister sprawiedliwości i prokurator generalny Zbigniew Ziobro uważa skierowanie pytań prejudycjalnych do TSUE za przekroczenie kompetencji sędziów, profesor Strzembosz odpowiedział, że "minister Ziobro źle przeczytał obowiązujące nas przepisy".
Jego zdaniem sędziowie nie tylko mają do tego prawo, ale też obowiązek.
Autor: akr//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24