Józef Oleksy z matecznika PiS, Leszek Miller z Gdyni, Marek Dyduch bez jedynki, a Krzysztof Janik i Wacław Martyniuk w ogóle - stara gwardia SLD idzie w odstawkę. - Grzegorz Napieralski woli młodych - mówią nieoficjalnie politycy Sojuszu.
Jak mówią PAP nieoficjalnie źródła zbliżone do szefa Sojuszu Grzegorza Napieralskiego, w tegorocznych wyborach chce on forsować na wysokich miejscach na listach młodych działaczy, którzy będą mu sprzyjać w przyszłym klubie parlamentarnym. Jednak na kandydowanie młodych z wysokich miejsc nie chcą się zgadzać dotychczasowi posłowie.
Chłopcy ze mną rozmawiali, ale powiedziałem im, że mnie to nie bawi Krzysztof Janik
Kalita za Martyniuka
Na tym tle powstał m.in. konflikt na Śląsku. Długo decydowało się m.in., skąd startować będzie rzecznik Sojuszu, 32-letni Tomasz Kalita. Ostatecznie wystartuje on z pierwszego miejsca w Gliwicach, skąd tradycyjnie o mandat ubiegał się wieloletni sekretarz klubu SLD Wacław Martyniuk. Martyniuk, zasiadający w Sejmie nieprzerwanie od 20 lat, oświadczył, że nie wystartuje w wyborach. Zapewnił, że jego rezygnacja nie wynika z konfliktu z szefem partii ani z tego, że na gliwickiej liście, której dotychczas był liderem, proponowano mu dopiero szóste miejsce.
Oleksy w mateczniku PiS
Niepewna jest też polityczna przyszłość byłego lewicowego premiera Józefa Oleksego. Już teraz wiadomo, że nie dostanie takiego miejsca, które spełniałoby jego aspiracje. Zamiast Nowego Sącza wolałby kandydować z Siedlec, skąd ubiegał się niegdyś o mandat posła, jednak władze SLD nie zgodziły się, by dostał tam jedynkę. Listę otworzy sekretarz klubu Sojuszu Stanisława Prządka.
- Dyskusje w SLD toczą się już bardzo długo i póki co nie zaowocowały jakimś ostatecznym ustaleniem, więc nie wykluczam nawet rezygnacji z kandydowania - powiedział były premier. Przyznał, że zaproponowano mu start z pierwszego miejsca w Nowym Sączu. - To jest ziemia mi miła, bo to moja mała ojczyzna, wyjechałem z niej co prawda 50 lat temu, ale kontakt był. Rzecz tylko w tym, czy chodzi o to, żebym był na listach, czy o to, żebym był w Sejmie. Nie jest to okręg, w którym na pewno się wygrywa z listy lewicowej; ogromne wpływy ma tam PiS - zaznaczył Oleksy.
W wyborach do Sejmu w 2007 roku w okręgu nowosądeckim na listę komitetu SLD zagłosowało 6,4 proc. wyborców, żaden ze startujących tam kandydatów SLD nie zdobył mandatu.
Miller w Gdyni, Czarzasty chce w Warszawie
W zdecydowanie lepszej sytuacji jest Miller, który ma kandydować z Gdyni. Współpracownicy Napieralskiego mówią, że były premier sam wskazał ten okręg. Jeżeli władze SLD zatwierdzą jedynkę dla byłego premiera w Gdyni, będzie miał duże szanse na zdobycie mandatu. W poprzednich wyborach SLD wprowadziło z tego regionu dwie przedstawicielki do Sejmu. Posłankami zostały Izabela Jaruga-Nowacka, która zginęła w katastrofie smoleńskiej, i obecna europosłanka Joanna Senyszyn. Lokalne struktury rekomendowały przed kilkoma tygodniami, by na czele listy w Gdyni znalazł się szef pomorskiego Sojuszu Jacek Kowalik.
Propozycja musi być godna Włodzimierz Czarzasty
Na start z SLD ochotę ma też były sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i szef Stowarzyszenia "Ordynacka" Włodzimierz Czarzasty. Otrzymał już rekomendację organizacji warszawskiej, ale od wyniku rozmów z kierownictwem rozmowy o jego starcie trwają, będzie zależała decyzja, czy zdecyduje się na kandydowanie. - Propozycja musi być godna - zaznaczył Czarzasty. Z nieoficjalnych informacji PAP wynika jednak, że dla szefa Ordynackiej nie znajdzie się miejsce na liście.
Dyduch z trójki, Janik w ogóle
W lepszej sytuacji jest się były sekretarz generalny Sojuszu Marek Dyduch, któremu zaproponowano start w okręgu wałbrzyskim. Jednak i on nie może być pewny mandatu, bo wstępna propozycja jest taka, by startował z trzeciego miejsca. - Nie chcę oceniać, czy trzecia pozycja jest dobra, czy zła. Będę walczył o zwycięstwo - powiedział polityk. Dyduch ma nadzieję, że Sojusz uzyska dwa mandaty w okręgu wałbrzyskim; w poprzednich wyborach udało się zdobyć tam tylko jeden.
Zdaniem byłego szefa MSWiA Krzysztofa Janika koledzy z jego pokolenia popełniają błąd, ubiegając się o miejsca na listach Sojuszu. - Proszę mi powiedzieć, co ja z tymi facetami mógłbym zrobić? W całym tym towarzystwie nie ma nikogo, kto by się poważnie zajmował sprawami tego państwa - ocenił.
Zaznaczył, że dostał propozycję, którą przedstawia tak: "chłopcy ze mną rozmawiali, ale powiedziałem im, że mnie to nie bawi". W Tarnowie jedynką Sojuszu będzie obecny radny 26-letni Jakub Kwaśny.
Kłopoty finansowe
Na konflikt "starzy" - "młodzi" nakłada się trudna sytuacja finansowa ugrupowania. Wprawdzie Sojusz sprzedał za 35 mln zł swoją starą siedzibę przy ul. Rozbrat w Warszawie, ale decyzja Trybunału Konstytucyjnego, zgodnie z którą w kampanii dopuszczone będą spoty i billboardy powoduje, że przed wyborami partie będą musiały sięgnąć głębiej do kieszeni.
Szef sztabu wyborczego SLD Stanisław Wziątek powiedzia, że pieniądze za Rozbrat tylko w niewielkim stopniu pójdą na finansowanie kampanii, a partia będzie korzystała z możliwości reklamowania się w telewizji i na billboardach w ograniczonym zakresie.
CZYTAJ "CZAS DECYZJI" - wszystko o wyborach parlamentarnych 2011 r. W ostatni piątek lipca zbierze się zarząd krajowy Sojuszu, a dzień później, w sobotę 30 lipca Rada Krajowa partii, która zdecyduje o ostatecznym kształcie list SLD w jesiennych wyborach parlamentarnych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP