Właściciele zamkniętych firm z dopalaczami zwrócili się ze skargami do Rzecznik Praw Obywatelskich - pisze "Rzeczpospolita". Irena Lipowicz uznała jednak, że na razie nie ma podstaw do interwencji.
Do tej pory wpłynęło osiem takich skarg. Ich autorzy uważają, że decyzje głównego inspektora sanitarnego o zamykaniu ich firm były nieprawidłowe i oczekują interwencji rzecznika.
Jak pisze "Rz", wszystkie skargi są niemal identyczne, pisane według jednego wzoru. Właściciele firm przytaczają w nich długą listę przepisów, które miały - ich zdaniem - zostać naruszone w związku z październikową akcją policji i służb specjalnych przeciwko placówkom handlującym dopalaczami.
Rzecznik Prawo Obywatelskich Irena Lipowicz oddaliła skargi. – Na obecnym etapie uznaliśmy, że nie ma podstaw do interwencji - tłumaczy "Rz" Tomasz Gellert z biura rzecznik.
Dodaje, że skarżącym sprzedawcom przysługuje prawo złożenia odwołania od decyzji, które uważają za niekorzystne.
Ofensywa na "tajfuny" itp.
Pracownicy inspekcji sanitarnej i policjanci weszli do ponad tysiąca sklepów z dopalaczami w październiku. Ofensywa rozpoczęła się po serii zatruć młodych ludzi, którzy zażywali te niebezpieczne substancje. Dotąd dopalacze sprzedawano legalnie, w tym np. jako "przedmioty kolekcjonerskie".
W efekcie akcji większość sklepów z dopalaczami została zamknięta. Z kolei minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski chce, aby za sprzedaż dopalaczy nieletnim groziły nawet trzy lata więzienia.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24