- Dla mnie jest sprzeczne z logiką, by kraje takie jak Polska, nie będące w strefie euro, płaciła pieniądze strefie euro - stwierdził w TVN24 Tomasz Poręba, eurodeputowany PiS. I dodał: - Sama strefa euro powinna najpierw wykorzystać instrumenty jakie ma, czyli Europejski Bank Centralny i euroobligacje. A dopiero potem sięgać do kieszeni najuboższych. Nie zgodzili się z nim pozostali goście "Faktów po Faktach".
Jak to euro upadnie to go nie dostaniemy. To nie jest tak, że euro jest poza nami, że to nie ma wpływu na nasz budżet. My jesteśmy żywotnie zainteresowani pozycją euro Janusz Zemke
"To błąd"
Europoseł PiS tłumaczył, że wymaganie, by biedniejsze kraje pomagały bogatszym jest sprzeczne z zasadą solidarności. - Solidarność rozumiem w ten sposób, że bogatsze kraje pożyczają biedniejszym. Jeżeli Polska będzie zasobnym krajem, nadgoni różnicę do Europy, to nie będę miał nic przeciwko, żeby pomagała krajom uboższym - stwierdził.
I dodał, że jeżeli w tym momencie chcemy pożyczać nasze rezerwy, które stabilizują złotówkę w Polsce, to "jest to błąd".
"Jesteśmy żywotnie zainteresowani pozycją euro"
Z eurodeputowanym PiS nie zgodził się Janusz Zemke. Europoseł SLD zauważył, że jesteśmy w Unii Europejskiej i bierzemy z niej bardzo dużo pieniędzy. - Bierzemy mniej więcej 5-6 razy więcej, niż sami wpłacamy - mówił.
- Dlatego w interesie Polski jest pewien udział w ratowaniu euro. Bo jak to euro upadnie, to go nie dostaniemy. To nie jest tak, że euro jest poza nami, że to nie ma wpływu na nasz budżet. My jesteśmy żywotnie zainteresowani pozycją euro - powiedział Zemke.
Małgorzata Kidawa-Błońska z PO skrytykowała natomiast pojmowanie przez eurodeputowanego PiS pojęcia solidarności. - To nie może być tak, że tylko najbogatsi pomagają słabszym. Solidarność polega na tym, że wszyscy sobie pomagamy w trudnym momencie, że wszyscy bierzemy cień odpowiedzialności - mówiła.
ant//kdj
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24