– Nowe stenogramy nie sprawiły, że wiemy dziś cokolwiek więcej na temat przyczyn katastrofy. Te już poznaliśmy – twierdzą zgodnie eksperci, z którymi przeanalizowaliśmy ujawnione w poniedziałek zapisy. – Dyskusja nad obecnością, czy nieobecnością w kokpicie gen. Błasika jest wtórna. To przecież tylko didaskalia tej tragedii – uważa ekspert i publicysta lotniczy Tomasz Białoszewski. – Nie zniknął żaden problem, o którym dowiedzieliśmy się wcześniej – dodaje płk Stefan Gruszczyk.
Eksperci analizujący dla nas zapisy nowych stenogramów są zgodni co do tego, że oczekiwania opinii publicznej wobec krakowskich biegłych były większe niż efekty ich prac (trwały one od czerwca 2010 roku – red.). Pytanie, czy nie czekaliśmy na zbyt wiele. – Nowe stenogramy nie ujawniły niczego nowego, co mogło mieć wpływ na przyczyny katastrofy. Ale moim zdaniem ujawnić niczego takiego nie mogły. To tylko kolejny dokument, który w połączeniu z innymi rozjaśnia nieco przebieg wypadku. Ale nie przynosi żadnych przełomowych informacji – ocenia płk Stefan Gruszczyk, były pilot 36. specpułku.
"Dyskusja nad gen. Błasikiem wtórna"
Prokuratorzy przyznali po prostu, że nie są pewni, czy generał mówił coś do pilotów. Ale nie mają też jakiegokolwiek dowodu na to, że nie było go obok nich Tomasz Białoszewski
Podczas konferencji szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie płk Ireneusz Szeląg stwierdził, że "materiał dowodowy śledztwa nie zawiera opinii jednoznacznie wskazującej na to, że pan gen. Błasik przebywał w kokpicie samolotu". Ale po chwili dopytywany przez dziennikarzy dodał: "Jak powiedziałem, nie mamy opinii wskazującej na obecność, nie mamy dowodów wykluczających taką obecność".
– To kluczowa informacja. Prokuratorzy przyznali po prostu, że nie są pewni, czy generał mówił coś do pilotów. Ale nie mają też jakiegokolwiek dowodu na to, że nie było go obok nich – wskazuje z kolei Tomasz Białoszewski, publicysta lotniczy oraz współautor książki "Ostatni lot. Raport o przyczynach katastrofy". – Cała dyskusja, która przetoczyła się później przez media nad tym tematem, była wtórna – dodaje.
"Tylko didaskalia"
Obaj eksperci są zgodni, że nowe stenogramy ujawniły tylko "drobne szczegóły i okoliczności" w jakich doszło do katastrofy, ale nie jej przyczyny. – Bo obecność generała w kokpicie, nawet jeśli tam się znajdował, była tylko taką okolicznością. Jeśli mówimy o przyczynach, to generała w ogóle nie musiało być w tym samolocie. To przecież on był odpowiedzialny za szkolenie pilotów specpułku – zaznacza Białoszewski.
Pojawiło się kilka szczególików i pytań więcej. Bo skąd możemy wiedzieć, o jakie "siadanie" chodziło? Posadzenie maszyny, czy siadanie na krześle? Czy to kluczowe, że drzwi od kokpitu były otwarte? Już wcześniej dowiedzieliśmy się przecież, że przebywały tam osoby spoza załogi, a więc, że procedury zostały złamane. To jest kluczowe, a nie fakt, czy był to gen. Błasik, czy ktoś inny płk Stefan Gruszczyk
Według publicysty przypisanie przez biegłych z Krakowa słów o wysokości, na jakiej znajdował się samolot, drugiemu pilotowi majorowi Robertowi Grzywnie (w opinii ekspertów KGP osobą wypowiadającą je był właśnie gen. Błasik – red.) świadczą tylko o tym, że było "gorzej niż myśleliśmy". – To znaczy, że załoga chciała lądować i wiedziała na jakiej wysokości się znajduje – wnioskuje Białoszewski. I dodaje: – Podobnie jak miejsce, w którym siedział gen. Błasik to też stanowi tylko didaskalia tej katastrofy. Bo żadne stenogramy nie dadzą nam odpowiedzi na pytanie, co spowodowało, że załoga podejmowała tak ekstremalne decyzje.
"Rzetelny, bo bezpieczny"
Szczegóły, które warto odnotować po analizie stenogramów: – Wynika z nich, że załoga na wysokości 20 metrów odłączyła autopilota, co wcześniej nie było pewne – wskazuje płk Gruszczyk. Krakowscy biegli nie wykluczyli też – o czym mówił na konferencji płk Szeląg – że drzwi do kabiny pilotów były w ostatniej fazie lotu otwarte. Pojawiły się też nowe, nieznane dotąd zdania. Na cztery minuty przed katastrofą niezidentyfikowana osoba wypowiada słowa "siadaj" (8:37:51,6) i "siadajcie" (8:37:52,6).
– To właśnie najlepiej oddaje charakter tych stenogramów. Pojawiło się kilka szczególików i pytań więcej. Bo skąd możemy wiedzieć, o jakie "siadanie" chodziło? Posadzenie maszyny, czy siadanie na krześle? Czy to kluczowe, że drzwi od kokpitu były otwarte? Już wcześniej dowiedzieliśmy się przecież, że przebywały tam osoby spoza załogi, a więc, że procedury zostały złamane. To jest kluczowe, a nie fakt, czy był to gen. Błasik, czy ktoś inny – podkreśla płk Gruszczyk.
Największy zarzut, jeśli chodzi o treść nowych stenogramów? – Tu jest problem – mówią zgodnie eksperci. – To jest ostrożny i rzetelny dokument, bezpieczny dokument. Po prostu, kiedy biegli nie byli czegoś pewni, pozostawiali białą plamę. Dlatego jest ich tak dużo. Ale to pozwala im spokojnie golić się rano – podsumowuje Białoszewski.
ODCZYT CZARNYCH SKRZYNEK WYKONANY PRZEZ BIEGŁYCH INSTYTUTU EKSPERTYZ SĄDOWYCH IM. SEHNA W KRAKOWIE LEGENDA DO ODCZYTU CZARNYCH SKRZYNEK CZYTAJ DOKUMENTY SMOLEŃSKIE - www.tvn24.pl/dokumenty
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24