Morderca generała Marka Papały, uciekając z miejsca zbrodni, zostawił na ulicy ślady krwi. Teraz, po dziesięciu latach, te tropy z asfaltu, a także pocisk, odciski palców i próbki DNA zostaną sprawdzone w europejskich bazach danych - donosi "Dziennik".
Jak podkreśla gazeta, ponowne przebadanie wszystkich śladów z miejsca zabójstwa to pierwsze wnioski wysunięte przez specjalną grupę policyjno-prokuratorską, która analizuje na nowo sprawę zabójstwa generała. - Dostałem raport na ten temat - potwierdził "Dziennikowi" minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
Lada dzień nowe zadanie w sprawie Papały otrzymają specjaliści z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego.
- Już w pierwszych tomach akt znaleźliśmy informacje o zabezpieczonych w samochodzie i na miejscu zabójstwa śladach. Ale natychmiast rzuciło nam się w oczy, że były one sprawdzane przez ekspertów tylko na początku. A od tamtego czasu technika kryminalistyczna poszła do przodu. Mamy też większe możliwości korzystania z zagranicznych komputerowych baz danych. Musimy to wykorzystać, by ruszyć sprawę z miejsca - mówi gazecie oficer KGP.
Krew, nabój i odciski palców "Dziennik" przypomina, co policja zdołała zabezpieczyć na miejscu zabójstwa przed 10 laty.
Mowa tu przede wszystkim o pocisku, od którego zginął generał. Kulę znaleziono w samochodzie, w którym zabito Papałę. Łuski nigdzie nie było. Bandyta najprawdopodobniej strzelał z pistoletu TT. CLK zdołało wówczas tylko stwierdzić, że nie ma w swoich zbiorach informacji, by kiedykolwiek użyto gdzieś broni, z której wystrzelono ten pocisk.
Zabezpieczono też krwawe ślady na parkingu obok samochodu, w którym zginął generał. Zachowały się tam odciski butów. Część z nich to ślady, które zostawił morderca, odbiegając zygzakiem w kierunku Wyścigów.
Zebrane zostały także odciski palców - m.in. z samochodu Daewoo Espero, w którym zginął Papała, oraz aut zaparkowanych obok. Część śladów okazała się należeć do generała i jego żony. Ale policjanci zabezpieczyli także linie papilarne, o których nie wiadomo, do kogo należą. Śledczy porównywali je wprawdzie z odciskami różnych osób przewijających się w śledztwie, ale dotychczas nie dało to żadnych efektów. Część przeniesionych na folię odcisków była nieostra i nie nadawała się - według ekspertów - do porównywania.
Po co ponowne badania? Jak podkreśla gazeta, 10 lat temu i technika daktyloskopijna, i komputerowe bazy danych były znacznie uboższe. - Nie mamy nic do stracenia, a ponowne sprawdzenie śladów może dać jakieś efekty - mówi oficer KGP.
Na co mogą liczyć śledczy? Po pierwsze, mając dostęp do komputerowych baz danych wszystkich europejskich policji, mogą trafić na ślad użycia broni, z której zabito Papałę. Jeśli kiedykolwiek kogoś z tej samej broni zraniono lub zastrzelono i zachował się pocisk, będzie to odnotowane. Po tylu latach znacznie bogatsze są też polskie i europejskie zbiory linii papilarnych - pisze "Dziennik".
Marek Papała zginął 25 czerwca 1998 r. przed swoim domem przy ul. Rzymowskiego w Warszawie. Po 10 latach śledztwa nadal nie wiadomo, ani kto strzelał, ani kto zlecił tę zbrodnię i dlaczego. Gangsterowi Ryszardowi Boguckiemu postawiono tylko zarzut "pomocnictwa” w zabójstwie, a Andrzej Zieliński ps. "Słowik” i polonijny biznesmen Edward Mazur mieli szukać płatnego zabójcy. Na nich trop się urwał.
Źródło: "Dziennik", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24