- Od tygodnia nie byliśmy w szkole. Jesteśmy na służbie, permanentnie – mówi Kajetan Kapuściński, druh 16. Warszawskiej Drużyny Harcerzy i Gromad Zuchowych im. Zawiszy Czarnego. W sobotę na Placu Piłsudskiego służyło ok. 3 tys. harcerzy.
- W dniu tragedii pod Smoleńskiem przerwaliśmy biwak i udaliśmy się pod Pałac Prezydencki, gdzie służyliśmy przy pilnowaniu porządku – tłumaczy Kajetan.
– Dziś jesteśmy na Placu Piłsudskiego od szóstej. Będziemy do nocy, ok. 3 nad ranem wyruszamy na uroczystości do Krakowa – dodaje Artur Piątek, kolega z zastępu.
Obaj noszą mundury Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej. Dziś dodatkowo założyli żółte kamizelki odblaskowe z napisem „Służby specjalne” – Jesteśmy grupą szybkiego reagowania. Gdy trzeba udrożnić ruch, zablokować drogę, albo przenieść zgrzewki z wodą to wiadomo, że zrobimy to my – tłumaczy Kapuściński.
Noszą tysiące litrów wody
– Ja dziś przeniosłam 250 zgrzewek wody. W każdej sześć półlitrowych butelek – wyznaje druhna Małgorzata Siewert i wskazuje na paletę z plastikowymi butelkami wielkości dostawczego samochodu. – Jesteśmy przygotowani na obsługę miliona osób. Na Plac Piłsudskiego zwieziono 50 tys. litrów wody – dodaje.
– Asystujemy starszym i schorowanym. Wskazujemy drogę i odpowiadamy na pytania przyjezdnych – tłumaczy druh Erazm Zawadzki z ZHR.
Przyjechali wszyscy
– Do Warszawy przyjechali harcerze ze wszystkich województw oprócz małopolskiego (ci przygotowują się do uroczystości na Wawelu). Jest nas ok. 3 tysięcy, ze wszystkich organizacji harcerskich – mówi druh Grzegorz Bokota, który pełni służbę razem z bratem, Dariuszem.
50 metrów dalej 11-letni harcerz wchodzi w tłum żałobników. – Przepraszam, czy nie napije się pan wody? – chłopiec z dumą dźwiga zgrzewkę butelek i worek z plastikowymi kubeczkami.
Pomocna dłoń harcerzy
– Teraz wieje chłodny wiatr i zapotrzebowanie na płyny mniejsze, ale jeszcze godzinę temu ludzie nas szturmowali – relacjonuje druhna Maria Salamon ze służb wodnych. Na Placu Piłsudskiego służy z trzema innymi koleżankami z zastępu – Martą Zawiszą, Agatą Poddębską i Marią Derdą. – Będziemy tu dopóki będziemy potrzebne – mówią nastolatki.
Joanna Sielicka i Kasia Szczypek są przewodniczkami Skautów Europy Stowarzyszenia Katolickiego „Zawisza”. – Jesteśmy z Warszawy, ale są z nami koledzy z Radomia, Garwolina i Pilawy – informuje druhna Joanna.
Z całej Polski i świata
– Rozdajemy mapy i wskazujemy drogę przyjezdnym. Pytają jak dojść na Plac Piłsudskiego, pod Pałac Prezydencki i gdzie jest najbliższy telebim – wyjaśnia przewodniczka Kasia. – Do Warszawy przyjechały tysiące przyjezdnych, ze wszystkich stron Polski.
– Pomagaliśmy już gościom z Przemyśla, Gdańska, Radomia, Rzeszowa, Poznania, Lublina, Łodzi i już nie pamiętam skąd jeszcze. Są tu ludzie z dużych miast i wiosek. O drogę na Plac Piłsudskiego pytał nas Anglik i Arab – mówi druhna Karolina ze Stowarzyszenia Harcerskiego, która rozdaje mapy przy wyjściu ze stacji metra Ratusz.
– Czy mogę dostać mapę? – pyta Mariusz Michalik z Kwidzyna. Do Warszawy przyjechał z żoną i 4-letnim wnukiem. – Ten dzień przejdzie do historii. Chciałem, by mały był jej uczestnikiem. Może coś zapamięta – tłumaczy Michalik i podchodzi do stoiska z biało-czerwonymi flagami.
Towar nieźle schodzi
Albert Lenkiewicz sprzedał przez godzinę 30 ze 100 flag, które przytaszczył w tekturowym kartonie pod pomnik Starzyńskiego. – Dziś towar schodzi jak 1 i 3 maja, tylko handlarzy od zatrzęsienia – mówi. Za flagę z kirem liczy 15 zł.
Obok stoisko ze zniczami (3 zł) i czerwonymi tulipanami (2 zł). Można też kupić czarną wstążkę (4 zł) i naszywkę „Katyń 2010” gdzie „t” symbolizuje samolot (10 zł).
– Kupują przeważnie ludzie młodzi. Można sobie dżinsy załatać, na plecak wszyć albo do słomianki przywiesić – instruuje pan Jacek, handlarz.
Flagi, składane krzesełka
Im bliżej Placu Piłsudskiego tym mniej handlarzy. Podniosła atmosfera i skupienie znane wcześniej warszawiakom tylko z pielgrzymek papieża. Jedni wsłuchują się w liturgię. Inni pstrykają zdjęcia. Kto nie dostał się na plac, obserwuje wszystko z pobliskiego Ogrodu Saskiego. Nad głowami powiewają flagi. Na trawie składane krzesełka, wstawione do piwnicy najpewniej po mszy papieskiej w 1999 roku.
– Ludzie zachowują powagę. Do tej pory nie przyłapaliśmy nikogo na piciu alkoholu. Nikt nie wszczyna awantur – mówi pani Marta, funkcjonariuszka Straży Miejskiej. Na co dzień pracuje w prewencji. Jeździ po szkołach i opowiada jak powinien żyć wzorowy obywatel. – Dziś wszyscy pracownicy Straży Miejskiej są na Placu Piłsudskiego. Panie sekretarki i kadrowe, wszystkie w mundurach – mówi.
"Lubimy przypomnieć o Polsce..."
Rowerzysta przyjechał na mszę w powstańczej opasce. Grupa księży unosi do góry biało-czerwone-flagi. Ludzie na chodnikach, trawnikach i drzewach. Czarne okulary i emocje. Zdarzy się śmiech, towarzyska pogawędka i dyskretny płacz. Podniosły nastrój udziela się większości.
– Lubimy i potrafimy się jednoczyć w chwilach bolesnych dla kraju. Lubimy sobie przypomnieć o Polsce - Chrystusie narodów – mówi Jadwiga Buczkowska, emerytka z Warszawy, kiedyś harcerka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Wapniarski