Prokurator i biegli lekarze obejrzeli wystawę "Bodies..." w jednym ze stołecznych centrów handlowych. Stwierdzili, że eksponaty są autentycznymi ludzkimi zwłokami. Może być to ustalenie istotne dla losów śledztwa. Organizatorzy wystawy, w rozmowie z portalem tvn24.pl podkreślali, że prezentują nie zwłoki, lecz "plastikowe eksponaty".
- To odpowiednio wypreparowane ludzkie organy, ale nawet w jednym procencie nie mają one nic wspólnego ze zwłokami. Jeśli by miały, to wówczas rzeczywiście musielibyśmy dysponować stosownymi pozwoleniami na ich przewożenie. To nie są już w tym momencie zwłoki, tylko plastikowe eksponaty - przekonywał w poniedziałek w rozmowie z tvn24.pl Piotr Miernik, przedstawiciel organizatora wystawy.
"Plastic bodies"
Organizatorzy w dokumentacji w języku angielskim przedstawionej Głównemu Inspektoratowi Sanitarnemu określili, że wystawa prezentuje "plastic bodies".
To wieloznaczne określenie może oznaczać zarówno wykonane z plastiku manekiny, ale też np. powleczone przezroczystym plastikiem prawdziwe zwłoki lub np. giętkie ciała.
Prokuratura bada
Prokuratura wszczęła śledztwo na początku tygodnia - bada, czy doszło do zbezczeszczenia zwłok oraz czy funkcjonariusze publiczni wydający stosowne decyzje i zgody na organizację wystawy, nie dopełnili obowiązków lub przekroczyli uprawnienia. Grozi za to do 3 lat więzienia. Prokuratorzy podkreślają, że za wcześnie na ewentualne decyzje o zamknięciu wystawy. Rzecznik stołecznej prokuratury okręgowej Mateusz Martyniuk powiedział w czwartek, że prowadzący śledztwo zapoznają się z dokumentacją, która musi być teraz w całości przetłumaczona na język polski.
Autorytety krytykują wystawę
Wystawę również kilka dni temu ostro skrytykowali trzej byli prezesi Trybunału Konstytucyjnego.
"Jest wyjątkowo brutalnym zamachem na godność ludzi, którzy pod pozorem działań artystycznych zostali sprowadzeni do roli przedmiotów, które mają epatować i wzbudzać tanią sensację. Swój udział w działaniach godzących w godność osób, których ciała zostały sprofanowane, mają wszyscy współorganizatorzy wystawy, osoby ją odwiedzające, a także te media, które reklamują ekspozycję" - napisali w specjalnym liście Marek Safjan, Jerzy Stępień i Andrzej Zoll.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP