Za kilka dni bracia W., skazani za dokonanie linczu we Włodowie, mogą trafić do więzienia. Sąd okręgowy w Olsztynie i adwokaci mężczyzn otrzymali już uzasadnienie wyroku. Mecenas Piotr Afeltowicz, obrońca dwóch ze skazanych, jest nim "rozczarowany". Już zapowiedział, że wystąpi do Sądu Najwyższego o kasację wyroku. Wykonania kary wniosek jednak nie wstrzyma.
- Zrobimy wszystko, by nie trafili za kraty - zaznacza mecenas Afeltowicz. Nie wie jeszcze, jakich argumentów użyje we wniosku kasacyjnym. - To wymaga bardzo wnikliwego przeczytania uzasadnienia wyroku i głębokich narad obrony. Za wcześnie na przytaczanie tego, co znajdzie się w kasacji. Ale na pewno ją wniesiemy - podkreśla.
Jednocześnie trzej bracia W., niezależnie od planów kasacyjnych, wystąpili już do prezydenta Lecha Kaczyńskiego o ułaskawienie. Dwaj z nich, Mirosław i Krzysztof, skierowali wniosek bezpośrednio do Kancelarii Prezydenta, Tomasz zrobił to za pośrednictwem olsztyńskiego Sądu Okręgowego. Wnioski nie wstrzymują jednak wykonania kary.
Uzasadnienie rozczarowało
A to może nastąpić bardzo szybko. W najbliższych dniach sędzia zapozna się z uzasadnieniem wyroku i zdecyduje, czy osadzić prawomocnie skazanych braci w więzieniu. - Jeśli podejmie taką decyzję, wezwanie do odbycia kary wystawi skazanym sekcja wykonawcza naszego sądu - zaznacza pracownica sekretariatu wydziału karnego Sądu Okręgowego w Olsztynie.
Uzasadnienie wyroku, które do sądu oraz obrońców trafiło w poniedziałek po południu, rozczarowała mecenasa Afeltowicza. - Zajmuje niecałe 24 strony, co prawda przeczytałem je pobieżnie, bo dopiero co je otrzymałem, ale mam wrażenie, że Sąd Apelacyjny przytoczył to, co już pisał w tej sprawie Sąd Okręgowy - ocenia.
Zbrodnia, kara
Bracia Tomasz, Mirosław i Krzysztof W. z Włodowa zostali prawomocnie skazani w czerwcu za to, że 1 lipca 2005 zlinczowali we wsi Włodowo na Warmii recydywistę Józefa C. Mężczyźni oraz ich sąsiedzi w rozmowach z mediami i przed sądem przez kilka lat utrzymywali, że bracia zabili C., ponieważ ten im zagrażał (miał m.in. biegać po wsi z maczetą), ale w czerwcu 2009 Sąd Apelacyjny w Białymstoku uznał, że te tłumaczenia nie znajdują odzwierciedlenia w aktach sprawy.
Podczas tej rozprawy apelacyjnej w Białymstoku żona Tomasza W., Marlena, zeznała, że to nie jej mąż i jego bracia zadali śmiertelne ciosy Józefowi C. Kobieta zasugerowała, że zrobił to jej ojciec i jego kolega (obaj prawomocnie skazani za zbezczeszczenie zwłok C.), bo mężczyźni ci bili leżącego kijami. Sąd uznał, że kobieta, która przez cztery lata odmawiała zeznań, a zdecydowała się je złożyć dopiero wtedy, gdy jej mężowi realnie zagroziło więzienie, jest niewiarygodna i zawiadomił prokuraturę o składaniu przez nią fałszywych zeznań. Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo.
Sąd Apelacyjny potwierdził jednak, że w dniu linczu policja nie zareagowała właściwie na prośby mieszkańców Włodowa o interwencję i nie wysłała na czas radiowozu - odpowiedzialni za to dwaj funkcjonariusze zostali prawomocnie skazani na kary więzienia w zawieszeniu.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24