Zbigniew Ziobro chce ułaskawienia mężczyzn skazanych na cztery lata więzienia za lincz we Włodowie. - Zwrócę się z prośbą do pana prezydenta, by zechciał rozważyć wszczęcie z urzędu postępowania ułaskawienia - powiedział. Były minister sprawiedliwości poprosi także prokuratora generalnego o zawieszenie wykonania kary na czas rozpatrzenia wniosku przez Lecha Kaczyńskiego.
W piątek Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w mocy kary czterech lat więzienia dla trzech braci W., skazanych w sprawie linczu we Włodowie (Warmińsko-Mazurskie), który miał miejsce w lipcu 2005 roku.
Wniosek o zwolnienie z aresztu
Funkcję ministra sprawiedliwości pełnił wtedy Zbigniew Ziobro. - Po analizie akt postępowania, po uzyskaniu opinii prokuratora apelacyjnego oraz wówczas prokuratora krajowego zapadła decyzja, że podejrzani zostaną zwolnieni z aresztu. Utrzymywanie bowiem w tamtym czasie tymczasowego aresztowania było niczym nie uzasadnione (...). Dalsze przetrzymywanie ludzi, którzy nie stanowili zagrożenia dla swojego otoczenia, ludzi co do których nie było podejrzenia mataczenia, byłoby niehumanitarne i kłóciłoby się takim poczuciem sprawiedliwości - mówił na konferencji Ziobro.
Wniosek o ułaskawienie
Jeszcze jako minister zobowiązał się, że gdy zapadnie prawomocny wyrok skazujący braci W., będzie dążył do ich ułaskawienia. - I rzeczywiście, (...) wyrok prawomocny zapadł. Chciałbym dzisiaj powiedzieć, że już nie jako prokurator generalny, bo siłą rzeczy tego uprawnienia już nie posiadam, ale jako europarlamentarzysta, a przy okazji obywatel zwrócę się z prośbą do pana prezydenta, by zechciał rozważyć wszczęcie z urzędu postępowania ułaskawienia.
Zbigniew Ziobro oświadczył także, że zwróci się z pisemną prośbą do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Andrzeja Czumy, aby ten "rozważył skorzystanie ze swojego uprawnienia zawieszenia kary na czas rozpatrzenia wniosku ułaskawienia".
"Oni mieli prawo się bać"
Europarlamentarzysta argumentował, że ofiarą linczu padła osoba, która 33 razy była skazana, a sprawcami całego zdarzenia są osoby, które wcześniej nie miały do czynienia z wymiarem sprawiedliwości. - To był człowiek (zamordowany - red.) zdesperowany i bezwzględny, całkowicie zdemoralizowany, który był gotów zrealizować swoje przestępcze zamiary i wielokrotne to udowodnił - wyjaśniał powody swojej decyzji.
Ziobro tłumaczył, że skazani działali w wyjątkowych okolicznościach: - Ci ludzie mieli prawo się bać. To nie były groźby przypadkowego człowieka, to były groźby zdesperowanego bandyty, który mówił, że zamorduje kogoś z ich najbliższych.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24