- Nie jesteśmy formalnymi sojusznikami, ale jesteśmy krajami zaprzyjaźnionymi i życzymy Gruzji dobrze. Mamy współpracę wojskową, nawet promujemy gruzińskie wina. Nie chcemy jednak zachowywać się tak jak Gruzja i nie chcemy skończyć tak jak ona - mówił minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w "Kropce nad i" TVN24.
Co dokładnie miał na myśli szef polskiej dyplomacji? Radosław Sikorski przypomniał, że prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili przyznał przed swoim parlamentem, że dał rozkaz do zajęcia Cchinwali w sierpniu br. - Źle skalkulował ryzyko, dał się sprowokować i popełnił błąd - ocenił Sikorski.
Szlachetna intencja, źle wykonana
Sikorski przywołał środowe postanowienia NATO ws. powrotu do normalizacji stosunków z Rosją. - Nawiązaliśmy dialog z Rosją ale nie łapczywie. Na razie nieformalnie. A więc pokazujemy, ze nie przechodzimy do porządku dziennego nad tym co się stało na Kaukazie.
Minister ocenił również ostatnią wizytę prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Gruzji i jej wpływ na wprowadzenie przez NATO corocznych planów przygotowawczych dla Gruzji i Ukrainy. - To, o czym decydowaliśmy wczoraj, jest wynikiem dialogu między sojuszem północnoatlantyckim a Gruzją. Nasz prezydent miał szlachetną intencję przypomnienia światu o tym, ze nie wszystkie punkty porozumienia pokojowego (między prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym a prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem - red.) były przestrzegane - mówił Sikorski. - Z wykonaniem było gorzej - dodał.
To, o czym decydowaliśmy wczoraj, jest wynikiem dialogu między sojuszem północnoatlantyckim a Gruzją. Nasz prezydent miał szlachetną intencję przypomnienia światu o tym, że nie wszystkie punkty porozumienia pokojowego były przestrzegane. Z wykonaniem było gorzej. Radosław Sikorski
Szef dyplomacji przypomniał, że MAP (plan na członkostwa) nie jest jedynym sposobem wejścia do NATO. Tak stało się w przypadku Polski, która stała się członkiem sojuszu bez realizowania MAP. – Zdecydowaliśmy też o poszerzeniu działania komisji NATO-Ukraina i NATO-Gruzja. W ramach tych komisji będziemy robić to, co MAP, a może więcej – relacjonował spotkanie ministrów spraw zagranicznych praw sojuszu w Brukseli.
Sukces Polski
Dwudniowe spotkanie ministrów spraw zagranicznych sojuszu Radosław Sikorski przedstawił jako polski sukces. - Wczoraj Polska uzyskała wszystko, co chciała uzyskać. Po pierwsze przybliżenie tych dwóch krajów (Gruzji i Ukrainy - red.) do sojuszu - ocenił minister. Zdaniem Sikorskiego sukcesem jest również zapis w dokumencie końcowym o tym, że elementy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach będą traktowane jako część systemu obrony sojuszu. - Ponadto NATO powiedziało bardzo klarownym językiem, że kontrowersyjne stwierdzenia (Rosji - red.) jak roszczenie sobie prawa do strefy wpływów, czy też grożenie członkom sojuszu, jest niedopuszczalne - dodał Sikorski.
Afera cypryjska
Radosław Sikorski odniósł się również do wypadków na Cyprze, do jakich doszło z udziałem polityków PiS. Kancelaria adwokacka reprezentująca jeden z hoteli na Cyprze domaga się ponad 10 tysięcy euro odszkodowania od posłów PiS Karola Karskiego i Łukasza Zbonikowskiego za to, że będąc pod wpływem alkoholu zniszczyli należący do hotelu sprzęt. List trafił min. do MSZ-u. - MSZ spełnił tylko rolę skrzynki pocztowej. Przekazaliśmy pismo Kancelarii Sejmu i na tym nasza rola się skończyła. To nie jest sprawa międzyrządowa. To nie było pismo rządu Cypru czy policji cypryjskiej, tylko jakiejś prywatnej kancelarii – mówił Sikorski. Dodał jednak: "poseł Karski to były wiceminister spraw zagranicznych, więc wykluczam możliwość, że nie wie, jak się zachować za granicą" – stawał w obronie posła Karskiego.
Gdyby nasz prezydent chciał np. naprawić swoje stosunki z prezydentem Francji - aby na koniec prezydencji dać Francji sukces, który by polegał na tym, że kolejny kraj ratyfikował Traktat. Pojechał i powiedział: "przywożę" albo "przy was podpisuję Traktat" to byłoby duże wydarzenie Radosław Sikorski
Prezydent na szczycie?
Szef polskiej dyplomacji odniósł się również do zapowiedzi Lecha Kaczyńskiego o udziale w przyszłotygodniowym posiedzeniu Rady Europejskiej w Brukseli. Sikorski ocenił, że to sprawa "wybitnie rządowa" i dlatego prezydent "pochopnie chce jechać" na spotkanie. - Pakiet klimatyczno-energetyczny, według nawet najszerszej definicji kompetencji głowy państwa w Polsce, jest kwestią stricte rządową. I jest to kwestia wyjątkowo skomplikowana technicznie - argumentował polityk.
- Od pewnych parametrów bardzo technicznie zdefiniowanych zależą przepływy finansowe rzędu dziesiątków miliardów euro w tę lub drugą stronę kontynentu. Nie wiem czy pan prezydent chce być odpowiedzialny za te rozstrzygnięcia - kontynuował szef MSZ.
Sikorski zaznaczył jednak, że może wyobrazić sobie celowość obecności Lecha Kaczyńskiego na szczycie. Na spotkaniu ma być obecna delegacja z Irlandii, która przedstawi swoją propozycję wyjścia z impasu dotyczącego Traktatu Lizbońskiego. - Gdyby nasz prezydent chciał np. naprawić swoje stosunki z prezydentem Francji - aby na koniec prezydencji dać Francji sukces, który by polegał na tym, że kolejny kraj ratyfikował Traktat. Pojechał i powiedział: "przywożę" albo "przy was podpisuję Traktat" to byłoby duże wydarzenie - mówił Sikorski.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24