Były wątpliwości, posłowie zgłosili poprawki i projekt zmian w IPN autorstwa PO ponownie trafił do sejmowej komisji. Platforma zaapelowała o poparcie jej rozwiązań, zakładających szerszy dostęp do akt i nowe zasady wyboru szefa Instytutu. PiS chce odrzucenia projektu.
Na wypadek, gdyby projekt PO nie został odrzucony, Arkadiusz Mularczyk z PiS złożył kolejne poprawki (PiS uważa, że Sejm pracuje w tej sprawie pod ciśnieniem, bo PO chce, by nowego prezesa IPN wybierano już według nowych zasad).
Ryszard Kalisz w imieniu Lewicy oświadczył, że dla "unormalnienia IPN" jego klub popiera projekt PO, z zastrzeżeniem, by zachować sejmową większość 3/5 głosów do odwołania prezesa IPN (projekt wnosi, by była to zwykła większość).
Nikt nie zabrał głosu w imieniu PSL, które wcześniej deklarowało, że liczy na mniejszą obecność polityki w IPN.
Wiceminister sprawiedliwości Zbigniew Wrona powiedział posłom, że rząd popiera projekt. - Dziwię się głosom kwestionującym udział polskich uczelni w wyłanianiu kandydatów do Rady IPN; chodzi przecież o zagwarantowanie merytorycznego poziomu prac IPN - powiedział.
Zajrzysz tylko do swojej teczki, nie sąsiada
Jednym z złożeń projektu PO jest to, by osoba która dostała wgląd w swe akta z IPN (a nie była oficerem lub agentem służb PRL) mogła zastrzec, że nie będą udostępniane informacje ujawniające jej pochodzenie etniczne lub rasowe, przekonania religijne, przynależność wyznaniowa oraz dane o stanie zdrowia, życiu seksualnym i stanie majątkowym.
Pierwotnie nie było takiej możliwości, a odpowiedzialność za ujawnienie danych wrażliwych miała spoczywać na tym, która pozyska je z IPN i ujawni.
Projekt Platformy zachowuje generalną zasadę, że każdy obywatel ma dostęp tylko do swojej teczki. Od 2007 r. jawne i dostępne dla każdego są teczki osób pełniących najważniejsze funkcje w państwie.
Szybciej odwołają prezesa
W miejsce 11-osobowego kolegium IPN miałaby być powołana 9-osobowa Rada IPN - wywodząca się ze środowisk m.in. naukowych. Z większymi kompetencjami niż będące ciałem doradczym Kolegium - m.in. ustalałaby priorytetowe tematy badawcze i rekomendowała kierunki działań IPN, opiniowałaby też powoływanie i odwoływanie szefów pionów śledczego i lustracyjnego IPN.
Prezesa IPN powoływałby i odwoływałby Sejm zwykłą większością głosów (dziś jest to większość 3/5). Odwołanie prezesa, na wniosek Rady IPN, byłoby możliwe m.in. w przypadku odrzucenia jego rocznego sprawozdania przez Radę bezwzględną większością głosów (dziś ewentualne odrzucenie sprawozdania przez Sejm lub Senat nie rodzi żadnych skutków prawnych).
Zgromadzenie Elektorów, wyłaniane przez renomowane uczelnie oraz Instytuty Historii i Studiów Politycznych PAN, wskazywałoby kandydatów do Rady IPN, spośród których członków wybierałyby Sejm (pięciu z 10 kandydatów) i Senat (dwóch z czterech kandydatów).
Prezydent wybierałby dwóch członków spośród zgłoszonych mu przez Krajową Radę Sądownictwa (podkomisja dopisała, że kandydatów zgłaszałaby też Krajowa Rada Prokuratorów). Dziś siedmiu członków Kolegium wybiera Sejm, dwóch - Senat, dwóch - prezydent.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24