Zastrzeżenia dotyczą procedury, która przez KRS była prowadzona. Prawnicy jednoznacznie twierdzą, że prezydent nie mógł rozpocząć procedury wyłaniania sędziów. Czyli że mamy tutaj grzech pierworodny, który dyskwalifikuje to wszystko, co się wydarzyło później - stwierdził sędzia Dariusz Zawistowski w dogrywce "Rozmowy Piaseckiego" w tvn24.pl.
Zdaniem sędziego Zawistowskiego "fundamentalną kwestią jest sam sposób powołania KRS i wątpliwości, czy ten organ ma cechy organu niezależnego i powinien w ogóle wskazywać kandydatów". - To jest też kwestia, która musi być przesądzona. Natomiast te zastrzeżenia dotyczą procedury, która przez ten organ była prowadzona. Prawnicy jednoznacznie twierdzą, że prezydent nie mógł osobiście rozpocząć tej procedury, że potrzebna była kontrasygnata premiera - ocenił gość internetowej części "Rozmowy Piaseckiego" w tvn24.pl.
"Grzech pierworodny"
- Czyli, że mamy tutaj grzech pierworodny, który, jeśli ta ocena zostanie potwierdzona, dyskwalifikuje to wszystko, co się wydarzyło później. Później mamy jeszcze cały szereg uchybień związany z rozpoznawaniem tych kandydatur - komentował sędzia kierujący pracami Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.
Jednocześnie podkreślił, że jego zdanie dotyczące zastrzeżeń wokół nowej KRS "to pewien pogląd", który "ktoś musi w określonej procedurze przesądzić".
- Właściwą drogą jest to postępowanie, które toczy się przed NSA [Naczelnym Sądem Administracyjnym - przyp. red.], bo on jest organem, który ma stwierdzić, czy ta procedura wyłaniania kandydatów była prawidłowa - powiedział Zawistowski.
"Każdy ma prawo do sądu, który jest należycie obsadzony"
Poinformował jednocześnie, że swoje obowiązki w Sądzie Najwyższym pełnią już sędziowie Izby Dyscyplinarnej. Zwrócił uwagę. że w przypadku tego organu "sytuacja jest inna". - Izba Dyscyplinarna ma odrębność organizacyjną i budżetową - podkreślił.
- To jest ryzyko, które podejmie ta osoba. Ja mówię, że są bardzo poważne wątpliwości, a tutaj musimy pamiętać przy tym wszystkim, że chodzi o interes obywateli - odparł Zawistowski, pytany, czy sędziowie Izby Dyscyplinarnej powinni wykonywać swoje obowiązki.
- Każdy ma prawo do sądu, który jest należycie obsadzony. Jeżeli są wątpliwości co do tego, że sąd jest należycie obsadzony, to jest pytanie, czy powinno się w takiej sytuacji wyznaczać sędziów - zaznaczył. - Ten problem dotyczy choćby sędziów Zabłockiego czy Iwulskiego. Oni się wstrzymują od orzekania nie dlatego, że przestali być sędziami, tylko nie chcą narażać na tego typu komplikacje, że będą wątpliwości, czy sąd mógł w tej sytuacji w ogóle orzekać - dodał sędzia.
Józef Iwulski, prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Pracy, Ubezpieczeń Społecznych i Spraw Publicznych, a także Stanisław Zabłocki, prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Karną w związku z decyzją prezydenta o przeniesieniu w stan spoczynku, nie złożyli wniosków o możliwość dalszego orzekania. Obaj uznali, że zgodnie z konstytucją w dalszym ciągu są sędziami w stanie czynnym, ale jednocześnie podjęli decyzje o zawieszeniu orzekania.
W obronie prezesów stanęli sędziowie Sądu Najwyższego - odmówili wyłonienia kandydatów na nowych prezesów Izby Karnej i Izby Pracy Sądu Najwyższego. "Zgromadzenie sędziów Izby Karnej uznaje za bezprzedmiotowe zwołanie zgromadzenia sędziów izby celem wyboru kandydatów na prezesa, ponieważ stanowisko prezesa tej jest obsadzone" - napisano w uchwale podjętej przez sędziów Izby Karnej. Podobną uchwałę podjęli także sędziowie w Izbie Pracy.
"W przypadku pani prezes przepis konstytucji jest jasny"
Sędzia Zawistowski pytany o kompromis między stroną rządową a sędziami i sposób na zażegnanie kryzysu wokół Sądu Najwyższego, podkreślił, że nie wie, "na czym miałby polegać kompromis ze strony sędziów".
- Trudno przyjąć jakąś filozofię, w którym jakąś część zapisów konstytucji uznajemy, a inne nie. Pozostawienie profesor Gersdorf na stanowisku I Prezes Sądu Najwyższego nie rozwiązuje problemu. W przypadku pani prezes przepis konstytucji jest jasny, ale są inni sędziowie, którzy też są chronieni na poziomie konstytucyjnym - wskazał gość internetowej części "Dogrywki Piaseckiego".
- Były liczne głosy, by w Sądzie Najwyższym jak najwięcej sędziów zostało. Myśmy sobie zdawali sprawę, że jest to wybór, którego trzeba dokonać. Ja rozumiem tych sędziów, którzy zwrócili się z wnioskami do prezydenta. Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy otwarci na opinię publiczną. Część złożyła oświadczenia, że dalej są sędziami, bez złożenia zaświadczeń lekarskich - przyznał.
- Gdybym był w takiej sytuacji, musiałbym się bardzo poważnie zastanowić, jaki krok podjąć. Rozumiemy argumenty za jednym i drugim stanowiskiem - podsumował Zawistowski.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24