P.o. prezesa TVP znów przegrał proces z „Gazetą Wyborczą”. Sąd Apelacyjny uznał, że dziennik miał prawo nazwać Piotra Farfała „byłym neonazistą”, który do tego „chyba nie do końca odciął się od swych poglądów". Wyrok jest prawomocny.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Jan Szachułowicz powiedział, że Farfał nie musiał spełniać wszystkich warunków określenia "neonazizm", by można mu było przypisać takie określenie. - Także fakt, że odcinał się on od niektórych treści pisma "Front", nie zmienia tego, że w nim współuczestniczył - dodał sędzia. Jego zdaniem, "chyba nie do końca powód odciął się od swych poglądów", oraz "lepiej byłoby, gdyby nie wszczynał tego procesu".
Sędzia podkreślił też, że "GW" rzetelnie wypełniła ustawowy obowiązek informowania o osobach kierujących TVP, która "działa za nasze pieniądze i ma olbrzymi wpływ na psychikę".
"Odcinałem się od rasistowskich artykułów"
Farfał przed sądem starał się przekonywać, że nawet pisując do „Frontu” „odcinał się zdecydowanie od neonazistowskich czy rasistowskich artykułów pisma pisząc, że absolutnie nie podzielam poglądów neonazistowskich i że uważam je za sprzeczne z polską racją stanu". Według niego, "GW" nie była uprawniona do nazwania go byłym neonazistą, nawet "na podstawie tamtych tekstów".
Pełnomocnik gazety mec. Piotr Rogowski wnosił o oddalenie apelacji, którą uznał za bezpodstawną. - W normalnym kraju powód nie śmiałby pójść do sądu z pozwem w takiej sprawie i zostałby natychmiast odwołany ze swej funkcji. Ten wyrok to znaczący krok w określaniu granic debaty publicznej - powiedział po orzeczeniu.
Farfał kontra "GW"
W 2006 r. w artykule pt. "Były neonazista w TVP" "GW" napisała, że Farfał - wówczas powołany 28-letni wiceprezes TVP z rekomendacji LPR; od grudnia 2008 r. prezes TVP - był w latach 90. wydawcą rasistowskiego pisemka "Front", w którym miał napisać m.in. "nie tolerujemy tchórzów, konfidentów, Żydów". Publikowano tam m.in. rysunki "łysego osiłka z mieczem", który depcze flagi Izraela i UE oraz skinheada z ręką w geście "Heil Hitler".
Farfał wyjaśniał, że w wieku 15-16 lat dał się "zmanipulować kolegom z podwórka i dał się wpisać z imienia i nazwiska na okładkę jako redakcja" "Frontu". Dodał, że "nie utożsamia i nie utożsamiał się" z tekstami pisma. Pozwał o ochronę dóbr osobistych autora artykułu, naczelnego oraz wydawcę "GW", żądając od nich przeprosin za "bezzasadne sugestie, że był neonazistą" oraz 80 tys. zł zadośćuczynienia dla siebie.
Źródło: PAP