O dymisjach w rządzie Donalda Tuska głośno jest od co najmniej kilku miesięcy. Najpierw niespełniający oczekiwań ministrowie mieli dostać "czerwone kartki" w sierpniu, ale nie dostali, bo byli na urlopach. Potem wicepremier Grzegorz Schetyna zapowiadał, że dymisje będą, ale w listopadzie. Jednak, jak pisze "Gazeta Wyborcza", w rocznicę powołania rządu premier chce się chwalić, a nie dymisjonować - i dlatego rekonstrukcja rządu nastąpi dopiero w marcu.
O możliwych dymisjach w rządzie Tuska była mowa już w kwietniu - wtedy wieszczono, ze na cenzurowanym znajdą się minister obrony Bogdan Klich, minister infrastruktury Cezary Grabarczyk i minister środowiska Maciej Nowicki. O możliwych odwołaniach tych szefów resortów - tak pisał m.in. "Dziennik".
Pierwsze dymisje miały być w sierpniu, ale większość parlamentarzystów przebywała wtedy na urlopach. Premier wyznaczył więc nowy termin - listopad. O tym, że "najsłabsze ogniwa" zostaną wyeliminowane właśnie w rocznicę powstania rządu, mówił m.in. wicepremier Schetyna.
O tym, kto znajduje się na "czarnej liście" pisał także "Parkiet". Według niego, jesienią ze swoimi resortami mieli się pożegnać Jolanta Fedak, Cezary Grabarczyk i Maciej Nowicki.
Konferencja i złamana noga
Doniesienia te potwierdza w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" jeden z ważniejszych polityków PSL. - W listopadzie na pierwszy ogień miał iść minister środowiska Maciej Nowicki, który nie panuje nad resortem - mówi. Ale odwołania Nowickiego na razie nie będzie, bo minister ma w grudniu ważną konferencję klimatyczną ONZ w Poznaniu.
- Będzie kosztowała ok. 130 mln zł, przyjedzie 14 tys. gości. Nikt nie podejmie ryzyka bałaganu. A Fedak złamała nogę, niezręcznie ją odwoływać - mówi ludowiec.
Lepiej pochwalić, niż zdymisjonować
Poza tym, dymisje ministrów w listopadzie przypadłyby na rocznicę uformowania rządu, a to nie jest dobry moment na zmiany. - Po roku rządzenia premier zechce się pochwalić - mówi "GW" ważny polityk PO. Wyjaśnia też, że w październiku Sejm i Senat mają uchwalić 120 ustaw, które trafią na biurko premiera w listopadzie. - Jeśli ich nie podpisze, będzie wiadomo, kto przeszkadza modernizować Polskę.
Jak pisze "GW", wiosenna rekonstrukcja ma jeszcze jedną zaletę - ministrowie z czerwonymi kartkami będą mogli startować w czerwcowych wyborach do europarlamentu.
Kto do odstrzału?
Kto jeszcze może czuć się niepewnie? Spadły notowania minister zdrowia Ewy Kopacz. - Ale jeśli przez najbliższy miesiąc przeprowadzi przez Sejm reformę zdrowia, zostanie - twierdzi polityk PO.
Na "czarnej liście' jest jeszcze wspomniany już Cezary Grabarczyk. - Jak prawnik zbyt wielką wagę przywiązuje do procedur - mówi PO-wiec. - Premier obiecywał autostrady, a Grabarczyk buduje 30 centymetrów dróg na miesiąc - dodaje polityk PSL.
Dla ludowców rekonstrukcja mogłaby być okazją do przesiadek. PSL chętnie oddaliby resort pracy za infrastrukturę i ochronę środowiska, przez który przepływają miliardy euro z UE - twierdzi "GW".
jk/sk
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24