Czterech nastolatków jechało rowerami, jeden przewrócił się i upadł na nóż, który trzymał w dłoni. Po dwugodzinnej reanimacji chłopiec został przetransportowany do szpitala, ale nie udało się go uratować. Jest prokuratorskie śledztwo.
- Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym - mówi Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie o tragedii, która rozegrała się w Rudniku Wielkim w poniedziałek.
Po godzinie 19 czternastolatek przewrócił się na rowerze i w klatkę piersiową bił mu się nóż, który trzymał w ręce. - Do zdarzenia doszło na drodze, dlatego zostało zakwalifikowane jako wypadek drogowy. Musimy ustalić, czy nie przyczyniły się do niego osoby trzecie - dodaje Ozimek.
Na środę zaplanowano sekcję zwłok 14-latka.
Ratownicy: noża w ranie nie było
Jak przekazał nam Paweł Melka z Państwowej Straży Pożarnej w Częstochowie, służby ratunkowe zostały poinformowane o wypadku w poniedziałek około godziny 19.30.
Do szpitala czternastolatek został przetransportowany o 21, bez noża w ciele.
- Trafił do nas bardzo późno - mówił Zbigniew Bajkowski, dyrektor wojewódzkiego szpitala specjalistycznego w Częstochowie. - Nie wiem, dlaczego tak się stało, od tego jest policja. Natomiast czas zagrał rolę. Przyjechał pod urządzeniem, które zajmuje się mechanicznym masażem klatki piersiowej. Ale z tego, co mówili mi lekarze, serce nie podjęło akcji. Z góry było to skazane na niepowodzenie. On był wykrwawiony - dodał dyrektor.
14-latek miał ranę serca.
- Ratownicy znaleźli poszkodowanego z raną kłutą w klatce piersiowej na prawo od mostka, bez narzędzia, które tę ranę spowodowało. Sekcja zwłok wszystko wyjaśni, ale z doświadczenia wiem, że w przypadku noża nie ma to znaczenia. Czy jest, czy go nie ma w ranie, krew i tak się leje - mówił dyrektor pogotowia w Częstochowie Marian Nowak.
Reanimację kilka minut po godzinie 19 rozpoczęli ratownicy z najbliższych Woźnik, a potem kontynuował zespół specjalistyczny z lekarzem z Częstochowy. Prócz mechanicznej resuscytacji zastosowali dożylną farmakoterapię, chłopiec był cały czas monitorowany.
- Akcja serca od początku była zatrzymana i nie udało jej się przywrócić. Bez przywrócenia akcji serca pacjenta nie transportuje się karetką i nie przeprowadza się operacji - dodał Nowak.
O 20 nastolatek został przekazany zespołowi Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Krakowa.
Chłopca zabrało pogotowie lotnicze
Według wstępnych ustaleń grupa czterech nastoletnich chłopców w wieku około 15 lat jechała na rowerach. Jeden z nich bawił się nożem. - Przewrócił się na rowerze i nóż wbił mu się w klatkę piersiową - powiedział Paweł Melka z częstochowskiej straży pożarnej. Przekazał, że poszkodowany nastolatek był nieprzytomny. - Na miejscu były zespoły ratownictwa medycznego, które udzielały pomocy medycznej, przybyły też zastępy państwowej i ochotniczej straży pożarnej. Miały za zadanie zabezpieczyć lądowisko dla Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - wyjaśniał.
- Po długotrwałej reanimacji chłopiec został przetransportowany Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym do szpitala w Częstochowie - powiedział strażak.
We wtorek rano Zbigniew Bajkowski poinformował, że nastolatek zmarł. Policja wstępnie uznała, że był to nieszczęśliwy wypadek.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24