Rzecznik Praw Obywatelskich wyjaśnia sprawę badania na wniosek wojskowych prokuratorów billingów dziennikarzy tvn24.pl i „Rz” – ustalił portal tvn24.pl. – Podjęliśmy ten temat ponieważ sprawa jest absorbująca. Jesteśmy na etapie analiz prawnych, konkretne decyzje zapadną w najbliższych dniach – potwierdza Marek Łukaszuk, szef zespołu, który zajmuje się sprawą.
Rzecznik Praw Obywatelskich sprawą zarządzenia wojskowych prokuratorów z Poznania, którzy prowadząc śledztwo w sprawie „przecieku” ze śledztwa smoleńskiego przez ponad pół roku zbierali billingi dziennikarzy Macieja Dudy (tvn24.pl) i Cezarego Gmyza („Rzeczpospolita”), zainteresował się już w zeszłym tygodniu.
"Ważny temat. Decyzja wkrótce"
– Po ujawnieniu tego problemu przez media uznaliśmy, że jest on ważny i wymaga naszej analizy prawnej. W tej chwili badamy wzajemne powiązania przepisów, na które w swoich zarządzeniach powoływali się wojskowi prokuratorzy. Ustalamy, czy mogli oni pozyskiwać informacje od dziennikarza na temat jego informatora w takim trybie – tłumaczy w rozmowie z tvn24.pl Marek Łukaszuk, dyrektor Zespołu Prawa Karnego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
To, jakie konkretne działania Rzecznik podejmie w tej sprawie, będzie wiadomo w najbliższych dniach. – Dzisiaj jest jeszcze za wcześnie, analizy cały czas trwają – zaznacza Łukaszuk.
Zgodnie ze swoimi ustawowymi prawami, w przypadku uzasadnionych wątpliwości RPO może wystąpić do właściwego organu o podjęcie inicjatywy ustawodawczej (polegającej np. na zmianie – doprecyzowaniu – obowiązujących przepisów). W skrajnym przypadku, jeśli rzecznik Irena Lipowicz doszłaby do wniosku, że obowiązujące zapisy prawne są niezgodne z konstytucją, ma możliwość zaskarżenia ich do Trybunału Konstytucyjnego.
Od kilku dniu sprawę sięgnięcia po billingi dziennikarzy przez prokuratorów wojskowych bada też na prośbę Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. - Czekamy na wyniki tej analizy i od jej wyników uzależniamy ewentualne dalsze kroki - zaznacza rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej prok. Mateusz Martyniuk.
Zbierali billingi. I wiedzieli czyje
O zbieraniu billingów dziennikarzy na wniosek wojskowych prokuratorów z Poznania poinformowaliśmy w ubiegłym tygodniu. Z analizy akt, które poznaliśmy za zgodą warszawskiej prokuratury cywilnej, wynika, że wykazy rozmów oraz sms-ów (oraz treści tych ostatnich) zbierane były przez ponad pół roku – od 30 kwietnia do 15 listopada 2010 roku.
W ten sposób prokuratorzy obeszli zakaz dowodowy zabraniający przesłuchiwania dziennikarzy na temat ich informatorów (podczas składania zeznań wymienieni dziennikarze, korzystając ze swojego prawa, odmawiali odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób weszli w posiadanie informacji ze śledztwa). Śledczy zdobyli też setki nazwisk i danych osób, które przez sześć miesięcy – w różnych sprawach – kontaktowały się z dziennikarzami.
Przedstawiciele WPO w Poznaniu w oświadczeniu po naszej publikacji stwierdzili, że nie wiedzieli kim były billingowane osoby. „W chwili wydawania postanowienia dotyczącego numeru telefonicznego prokurator podejmujący decyzję (…) nie posiadał informacji, czy dany numer telefoniczny użytkuje dziennikarz, marynarz, ksiądz lub policjant” – pisał płk Mikołaj Przybył.
Łukasz Orłowski/fac
Źródło: tvn24.pl