Stosunki polityczne Polski z Rosją ulegają pogorszeniu. Nie dość, że w mediach ukazała się informacja o tym, że rosyjski samolot szpiegowski obserwował polskie manewry wojskowe, to jeszcze pojawił się konflikt na linii ambasada Rosji - prezydent Lech Kaczyński. - Ambasador Grinin wprowadza polską opinię publiczną w błąd - skomentował informacje ambasady o nieotrzymaniu listu od Lecha Kaczyńskiego szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Aleksander Szczygło.
- Pytam publicznie. Dlaczego ambasador Rosji Vladimir Grinin wprowadza polską opinię publiczną w błąd? - pytał na antenie Radia Zet szef BBN. - Pismo z informacją o tym, że prezydent pragnie wziąć udział w uroczystościach obchodów 70. rocznicy mordu w Katyniu zostało wysłane szefowi MSZ Radkowi Sikorskiemu, przewoźnikowi i ambasadzie Rosji 27 stycznia - poinformował Szczygło.
Rosjanie kłamią
Rosjanie zaprzeczyli, jakoby dotarł do nich list od prezydenta RP z chęcią udziału w obchodach. Sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że - zdaniem Szczygły - Rosja najzwyczajniej kłamie. - Nieprawdopodobne jest, że wszędzie list doszedł, tylko w ambasadzie rosyjskiej mają taki bałagan, że nie wiedzą, że przyszedł do nich list od prezydenta - denerwował się szef BBN.
Co tam robił ten samolot?
Z tej perspektywy zastanawiający jest również fakt obserwowania przez rosyjski samolot szpiegowski polskich manewrów wojskowych - Co samolot rosyjski robił tak blisko Polski? Niech ambasador Grinin to wyjaśni. Grinin, zamiast wprowadzać w błąd, powinien postarać się wyjaśnić, co rosyjskie myśliwce robią tak blisko Polski. Problem polega na tym, że przy obowiązywaniu porozumienia o ograniczeniu działań konwencjonalnych w Europie każde z państw ma możliwość normalnego obserwowania działań sąsiadów - twierdził w Radiu Zet. - Cóż więc tam robił ten samolot? - pytał.
Rzecznik rządu Paweł Graś tłumaczył, że obserwowanie się nawzajem europejskich krajów to norma. - To nie jest żadna tajemnica, że we współczesnym świecie pomimo wzajemnego rozluźnienia między państwami, takie rzeczy się dzieją. My obserwujemy jednych. Inni obserwują nas. To normalne. Podczas manewrów często obserwowana jest aktywność obcych służb, zwłaszcza w rejonach Bałtyku - stwierdził.
Szpiega trzeba przegonić
Wizytę rosyjskiego samolotu krótko skwitował Jerzy Szmajdziński. - To tylko sensacja "Gazety Wyborczej", bo pierwszy raz dostali takie informacje. To jest norma od wielu lat, że tak się dzieje. W sojuszu wszystkie informacje wojskowe są ogólnodostępne. Każdy chce wiedzieć więcej - jak się przegrupowuje jednostki, jak wydaje komendy - tłumaczył podglądanie przez obcych naszych manewrów Szmajdziński.
A kiedy któryś z obcych samolotów chce wlecieć w polską przestrzeń powietrzną, zawsze w gotowości są polskie myśliwce. - Para F-16 jest zawsze gotowa i odpędza obcych od granicy - uspokaja kandydat na prezydenta.
Ujawnione w ostatnich dniach przez "GW" zapisy z radarów pokazujące rosyjski samolot szpiegowski podpatrujący ćwiczenia polskiego wojska zaniepokoiły polityków. Z materiałów, do których dotarła gazeta wynika, że do nagrania doszło latem ubiegłego roku w okolicy poligonu w Wicku Morskim koło Ustki. Armia ćwiczyła strzelanie rakietowe.
Źródło: tvn24.pl, Radio Zet
Źródło zdjęcia głównego: TVN24\Archiwum