RODO paraliżuje. Strach przed złamaniem nowych przepisów jest tak ogromny, że niektórych doprowadza do absurdu. Zdarzają się przypadki blokowania dostępu do informacji publicznych, a nawet zakazy informowania rodziców o stanie zdrowia ich dzieci. Materiał magazynu "Polska i świat" TVN24.
RODO - nowe prawo o ochronie danych osobowych ma już dwa miesiące. Zespół fachowców z Ministerstwa Cyfryzacji staje na głowie, żeby poinformować społeczeństwo na jego temat, ale łatwo nie jest. To, co dzieje się po wejściu RODO w życie, zadziwia urzędników.
Absurdy tajemniczego RODO
Niektórzy wyraźnie nadinterpretowują przepisy. - Zwracanie się do uczniów numerami, a nie imionami czy nazwiskami - przedstawia przykład dr Maciej Kawecki, koordynator krajowej reformy ochrony danych w Ministerstwie Cyfryzacji.
- Jeden z cmentarzy na parę dni się zamknął, ponieważ ktoś zarządcy cmentarza przekazał informację, że przetwarza dane osób żyjących na nagrobkach, które kupione były jeszcze za życia - dodaje.
Przez złą ocenę przepisów niektórzy mają poważne problemy. Po wypadku autokaru rodzice nie mogli dowiedzieć się, jaki jest stan zdrowia ich poszkodowanych dzieci. Lekarze zasłaniali się RODO.
- Lekarz nie wie, czy dziecko nie jest uczulone, czy nie jest chore przewlekle, czy nie musi natychmiastowo otrzymać jakichś leków - podkreśla dr Kawecki. - Ten kontakt z opiekunem jest absolutnie niezbędny i w tym konkretnym przypadku szpital mógł rzeczywiście przekazać informację o fakcie hospitalizacji - zaznacza.
Z kolei w Wieluniu, po wejściu w życie RODO, mieszkańcy nie mogą już śledzić na żywo relacji z sesji rady miasta. Burmistrz przestraszył się, że dostanie karę, gdy ktoś zobaczy w internecie jego mieszkańców, bez ich zgody. Relacje mają jednak wrócić.
- Będziemy musieli zakupić pewien system, dzięki któremu będziemy mogli anonimizować zarówno wizerunek jak i anonimizować dane w formie imion, nazwisk, które będą padały w czasie obrad - wyjaśnia Joanna Skotnicka-Fiuk, kierownik biura obsługi burmistrza Wielunia.
To absurd, słyszymy w Ministerstwie Cyfryzacji. Resort nie widzi problemu, że ktoś zobaczy mieszkańca w internecie. - Jeżeli uczestniczymy czynnie w takich działaniach, musimy brać pod uwagę to, że może być nasz wizerunek wykorzystywany po to, żeby zapewnić jawność publiczną, w tym przypadku sesji rady miejskiej - tłumaczy dr Kawecki.
Strach przed złamaniem RODO
W Krakowie przez nowe przepisy niepełnosprawni nie załatwią już w urzędzie zniżki za parkowanie w centrum. - Urzędnicy zasłaniając się RODO uważają, że nie mogą patrzeć w dokumenty o niepełnosprawności tych osób, które chcą taką zniżkę uzyskać - mówi Jakub Seraczyn, radny Krakowa (PiS). - My nie możemy mieć informacji o tym, przetwarzać ich, dlaczego ktoś i z jakich powodów jest osobą niepełnosprawną - ripostuje rzecznik Urzędu Miasta w Krakowie Dariusz Nowak.
- RODO mówi bardzo wyraźnie o tym, że jeżeli jest to konieczne dla ochrony praw socjalnych określonych osób, i przepis to przewiduje, dane wrażliwe gromadzić można, w tym o niepełnosprawności - zapewnia dr Kawecki.
Strach przed karą za złamanie praw RODO jest olbrzymi, a mieszkańcy zasypują Ministerstwo Cyfryzacji pytaniami. Pod koniec roku szkolnego dzwonili nawet nauczyciele pytając, czy wręczając świadectwa z paskiem mogą wyczytywać nazwiska dzieci. Mogli.
Więcej materiałów na stronie magazynu "Polska i świat" TVN24.
Autor: mm/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock