Urzędnicy Ministerstwa Finansów od siedmiu lat wiedzieli o nieprawidłowościach w branży hazardowej, jednak przez lata sprawę ignorowali - informują reporterzy programu "Uwaga" TVN. Ich bierność sprawiła, że na rynku istniały maszyny o niskich wygranych, które w rzeczywistości wypłacały wysokie sumy - wskazują dziennikarze. Państwo mogło stracić miliony.
Reporterzy "Uwagi" dotarli do pism, w których były już dyrektor departamentu gier Marek Oleszczuk informowany jest o tego rodzaju możliwości obchodzenia prawa przez branżę hazardową. Nieprawidłowości sygnalizowała również Anna Cendrowska, od 2006 roku zastępca dyrektora departamentu Służby Celnej. To ona odpowiedzialna była za nadzór nad rynkiem hazardowym.
Automaty pod kontrolą... branży hazardowej
W 2003 roku Ministerstwo Finansów zleciło kontrolę automatów kilkunastu uczelniom wyższym - m.in. Politechnice Łódzkiej i Warszawskiej. Swoją decyzję argumentowało tym, że mają one do tego odpowiednie zaplecze techniczne oraz nie są powiązane z rynkiem hazardowym.
Politechnika Łódzka ostatecznie obowiązki legalizacji przekazała prywatnej spółce - Zakładowi Homologacji. Osoby z tej spółki, m.in. dr Mariusz D., miały wystawiać m.in. fałszywe opinie, że automat został ustawiony tak, by wypłacał niskie wygrane. - Poświadczenie nieprawdy polegało na stwierdzeniu, że te automaty są zabezpieczone w sposób wystarczający tak, że nikt do nich nie ma dostępu, a w rzeczywistości było inaczej - wyjaśnia Janusz Kordulski z Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku.
Poza kontrolą było też np. to, że z Zakładem Homologacji związana była Katarzyna Z., która jednocześnie do 2007 roku była członkiem rady nadzorczej spółki hazardowej Multiplay. Jednym z udziałowców tej firmy jest też jej matka. - Myśmy nie posiadali takich informacji. A poza tym, to czy ktoś posiada w rodzinie kogoś, czy to jest dyskwalifikujące do oceny jej wiarygodności - nie wiem - tłumaczy reporterom "Uwagi" TVN Jacek Kapica, Podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów i Szef Służby Celnej.
Prawie 30 tys. maszyn w trzy miesiące
O nielegalnym procederze Ministerstwo Finansów informowane było od 2003 roku. Nikt w tej sprawie nie reagował do roku 2009 - momentu wybuchu tzw. afery hazardowej. Resort finansów przyznaje: w przeszłości zaniedbania były. Urzędnicy tłumaczą jednak, że sytuację ma poprawić nowa, restrykcyjna ustawa hazardowa. Ministerstwo zarządziło ponadto kontrole automatów już obecnych na rynku.
Niepokojące jest jednak to, że tylko w ciągu trzech miesięcy, tuż przed wprowadzeniem nowych przepisów w życie w marcu 2009 roku, zarejestrowano aż 28 tysięcy nowych maszyn. To tyle samo, ile przez cztery pierwsze lata funkcjonowania poprzedniej ustawy hazardowej. Po wejściu w życie nowego prawa, utrudniającego rejestrację pod pozorem automatów o niskich wygranych maszyn wysokohazardowych, do rejestracji trafiło zaledwie 11 automatów.
Problem nie tylko PO?
Sprawa zupełnie nie dziwi zastępcy przewodniczącego komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery hazardowej, Bartosza Arłukowicza z Lewicy. - Nie jestem tym zaskoczony. Zeznania świadków (przed komisją - red.) pozwalały domniemywać, że takie sytuacje miały miejsce w historii rozwoju hazardu w Polsce - skomentował w "Rozmowie Rymanowskiego" w TVN24. - Charakterystycznym jest to, że rozporządzenie, które zostało wydane w marcu 2009 roku, (...) wiele popłochu wzbudziło wśród branży hazardowej - dodaje.
Zdaniem Sebastiana Karpiniuka problem automatów o niskich wygranych, które - jak przyznaje - nigdy takimi nie były, to problem nie tylko rządów jego partii. - Nie poradziły sobie z tą ustawą (hazardową - red.) wszystkie rządy. Dopiero ustawa, którą wspólnie przyjęliśmy (...) daje tamę tzw. automatom o niskich wygranych - wyjaśnił poseł.
Źródło: Uwaga TVN, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: UWAGA TVN, fot. TVN24