Nie ma pieniędzy na reformę, a szkoły nie są w stanie zapewnić 6-latkom odpowiednich warunków – argumentuje Karolina Elbanowska, która zebrała 330 tysięcy podpisów pod obywatelskim projektem ustawy o przywróceniu obowiązku szkolnego od wieku 7 lat.
- Ratujemy maluchy przed reformą, która jest robiona w samym środku kryzysu. Inne kraje obniżały ten wiek szkolny w latach prosperity. U nas na początku zabrano 90 procent środków, a samorządy, które mają też problemy, nie są w stanie zapewnić odpowiednich warunków – argumentowała Elbanowska, matka piątki dzieci, która wraz z mężem założyła stronę Ratuj Maluchy i stowarzyszanie Rzecznik Praw Rodziców.
Inny program, inne metody nauczania
Zdaniem Elbanowskiej za rok, kiedy sześciolatki obowiązkowo pójdą do szkoły, trafią do przepełnionych klas i będą musiały realizować program niedostosowany do ich możliwości.
- Szkoła dla sześciolatków to inny program, inne metody nauczania, inaczej wyposażone klasy – przekonywała z kolei psycholog dziecięcy Aleksandra Piotrowska. Ponadto jej zdaniem reforma umożliwi objęcie wychowaniem przedszkolnym pięciolatków, co - jak zapewniła - jest "niezmiernie ważne".
Nie ma pieniędzy?
- Ale najpierw trzeba im zapewnić przedszkola, a tego bez pieniędzy nie da się zrobić. A ta reforma jest po to, żeby skrócić edukację i żeby młodzi ludzie szybciej wyszli na rynek pracy – uważa Elbanowska.
Piotrowska zauważyła, że nie ma mowy o skracaniu edukacji, skoro dzieci spędzą dokładnie tyle samo czasu w podstawówce, gimnazjum i szkole średniej. - Jest w nas tendencja do infantylizowania dzieci. Sześciolatki to nie są maluszki, to rozsądne osóbki, tylko my nie pozwalamy im dorastać otaczając zbędną opieką tam gdzie to nie jest potrzebne. Dlaczego angielskie i francuskie dzieci mogą iść wcześniej do szkoły, a nasze nie? Trzeba uwzględniać rzeczywistość, nie się na nią obrażać – dodała.
Politycy "doceniają" sześciolatki
Także politycy uważają, że nie ma nic złego w tym, by sześciolatki poszły do szkoły. - Sądzę, że są na tyle rozwinięte, żeby iść do szkoły wcześniej. Chociaż jest jedna rzecz, która wzbudza we mnie lęk: zlikwidowano wiele małych szkół, sześciolatki będą musiały jeździć szkolnymi busami lub z rodzicami. Później, być może będą czekały wiele godzin. To niepokojące – ocenił Eugeniusz Kłopotek.
Podobnego zdania jest Ryszard Kalisz. - Myślę, że sześciolatki mogą iść wcześniej do szkoły. W mojej rodzinie wszystkie dzieci już w wieku 4 czy 5 lat czytały. Ale nie jestem w tej dziedzinie ekspertem i czekam, aż wszyscy dostaniemy rzetelne badania argumentujące wprowadzenie tej ustawy – zaznaczył.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24