To nie był najlepszy rok, zwłaszcza jeśli chodzi o relację władza-obywatel. Gościom "Faktów po Faktach", którzy podsumowywali 2014 rok w polskiej polityce i zastanawiali się nad tym, co przyniesie ten następny, daleko było do entuzjazmu z powodu 25 lat polskiej wolności. Dużo częściej mówili o "samozachwycie twórców III RP".
W "Faktach po Faktach" w TVN24 publicyści Jacek Żakowski, Cezary Michalski, Jan Wróbel i ekonomista prof. Ryszard Bugaj próbowali podsumować jaki dla Polaków oraz polskiej polityki był 2014 rok. Diagnozy, które stawiali, miały na ogół gorzki lub bardzo gorzki wydźwięk. Dominował nastrój rozczarowania poziomem klasy politycznej, fałszem i nieporadnością polityków.
Drugi garnitur w pierwszym rzędzie?
Prof. Bugaj zauważał przy tym, że jest to tym bardziej niepokojące, iż "wchodzimy w czasy, w których polityka znowu będzie bardzo ważna" - w czasy trudnych, ale koniecznych wyborów. - Dobrze byłoby więc żeby kondycja klasy politycznej była dużo lepsza. A jest fatalna - zwracał uwagę.
Jacek Żakowski zauważał z kolei, że dziś polska scena polityczna składa się z "polityków drugiego szeregu, którzy stoją w pierwszym szeregu". Dodawał, że - podobnie jak prof. Bugaj - życzyłby sobie polityki bardziej odpowiedzialnej, mądrzejszej, takiej "do rzeczy i na temat".
- Te słabsze osobowości nie są w stanie ciągnąć charyzmą, jak robił to Donald Tusk. I one muszą się zabrać do roboty albo zginąć. Mam nadzieję, że ten pierwszy wariant wygra. Ale jeśli nie, to szybko zginą - przekonywał.
Kiepski czas, kiepska jakość
Jeszcze bardziej pesymistycznymi spostrzeżeniami dzielił się Jan Wróbel: - Mam wrażenie, że od 2005 r. żyjemy w fałszu - mówił.
Dlaczego? Bo zdaniem historyka ci sami ludzie, którzy 10 lat temu stawiali trafne diagnozy dotyczące możliwych zagrożeń, później zaczęli przykładać rękę do tego, by się one spełniały, a przy okazji "mówili nieprawdę w coraz bardziej efektowny sposób". Wróbel określał ich jako ludzi, którzy przez te lata "nauczyli się świetnie łżeć".
Michalski zwracał z kolei uwagę na to, że polskie państwo "jest słabe" a język Donalda Tuska "ukrywał status quo kiepskiej jakości".
- Mamy proces psucia państwa po obu stronach - zwracał uwagę prof. Bugaj. Przyznawał, że w kontekście zbliżających się wyborów prezydenckich i parlamentarnych "martwi się o rezultat tego rozdania politycznego, o impas." Zdaniem ekonomisty, polityka Donalda Tuska od długiego czasu traciła swoją skuteczność i były już premier odszedł w momencie, kiedy to właściwie już się dokonało. W jego ocenie przejęcie obowiązków szefa rządu przez Ewę Kopacz już dziś okazuje się czymś "trochę ponad jej siły".
2015 r., czyli status quo?
Komentując wyniki tegorocznych wyborów do europarlamentu goście "Faktów po Faktach" zwracali uwagę między innymi na to, że były one dowodem "kryzysu zaufania młodych Polaków" do polityków oraz "frustracji". Rozważaniom na temat problemów państwa wielokrotnie towarzyszyły ostre wtrącenia, jak na przykład te o "samozachwycie twórców III RP", czy "Pinokio-Tusku".
- Z Platformą Obywatelską jest trochę tak, że kiedy chcę zobaczyć człowieka wyraziście mówiącego w imieniu PO, to widzę dziś Romana Giertycha albo Michała Kamińskiego - wskazywał Michalski. Publicysta "Krytyki Politycznej" tłumaczył, że PO - jako partia - "nie ma wyraźnych głosów".
W kontekście możliwego "wyborczego impasu" roku 2015 goście "Faktów po Faktach" - z wyjątkiem Jana Wróbla, który wcześniej mówił o lęku przed takim impasem - zgodzili się, że wybory prezydenckie rozstrzygnięte zostaną "bez niespodzianek", czyli zwycięstwem Bronisława Komorowskiego.
Autor: ŁOs//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24