Janusz Korwin-Mikke, który w pierwszej turze wyborów prezydenckich uzyskał czwarty wynik, nie doczeka się odszkodowania od TVP. Prezes partii Wolność i Praworządność domagał się 50 tys. zł za złe zinterpretowanie jego opinii o swoim wyniku wyborczym.
Jeżeli jestem zadowolony, biorąc pod uwagę "coś tam", to nie znaczy, że jestem zadowolony korwi coś tam
Sąd oddalił jednak jego wniosek.
- Janusz Korwin-Mikke wypowiedział się bowiem, w materiale telewizyjnym, że uzyskany przez niego wynik uważa za "przyzwoity". Określenie przyzwoity oznacza: "dobry", zadowalający". W związku z tym informację TVP Info należy uznać za zgodną z intencją samego wnioskodawcy - tłumaczyła sędzia Zofia Malarska.
Sąd Okręgowy rozpatrywał pozew po raz drugi. Do ponownego rozpatrzenia skierował sprawę Sąd Apelacyjny. Za pierwszym razem Sąd Okręgowy w ogóle odrzucił pozew Korwin-Mikkego, uznając go za niedopuszczalny w trybie wyborczym argumentując, że kampania dla Korwin-Mikkego (który w I turze wyborów prezydenckich uzyskał 2,48 proc. głosów) skończyła się 18 czerwca o północy, dlatego - zdaniem sądu - nie mógł on złożyć pozwu wyborczego 21 czerwca.
W poniedziałek Sąd Okręgowy uznał, że Korwin-Mikke mógł złożyć pozew wyborczy niezależnie od tego, że nie jest już kandydatem na prezydenta.
Będzie ciąg dalszy?
Korwin-Mikke komentując orzeczenie sądu powiedział dziennikarzom, że liczył się z możliwością odrzucenia jego wniosku.
- Korzyść jest z tego taka, że sąd uznał nasze rozumowanie, że można w tym trybie w ogóle prowadzić sprawę - dodał. Jednocześnie podkreślił, że "ubodła" go argumentacja sądu, który nie wziął pod uwagę kontekstu jego wypowiedzi. - Jeżeli jestem zadowolony, biorąc pod uwagę coś tam, to nie znaczy, że jestem zadowolony - powiedział. Nie wykluczył kolejne apelacji.
Rzecznik TVP Stanisław Wojtera pytany o orzeczenie sądu powiedział PAP, że telewizja jest zadowolona, skoro wygrała sprawę. - Cieszymy się, że sąd przyznał nam rację - powiedział.
Źródło: TVN24, PAP