Szef komisji hazardowej Mirosław Sekuła rozważa złożenie zdania odrębnego do raportu własnego autorstwa, który w czwartek przyjęli posłowie. - Między innymi dlatego, że po przyjęciu w dniu wczorajszym wielu poprawek, mój pierwotny projekt został znacząco zmieniony i jest w nim wiele sprzeczności, które można skomentować wyłącznie zdaniem odrębnym - tłumaczył poseł PO w rozmowie z TVN24.
Sekuła nie zgadza się m.in. z przyjętą w środę poprawką, według której nie można wskazać, kto był źródłem przecieku o akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Szef komisji jest przekonany, że było to samo CBA.
Złożenie zdania odrębnego do raportu zapowiedziała już Beata Kempa i Bartosz Arłukowicz. Na zrobienie tego, zgodnie z decyzją prezydium komisji, będą mieli 24 godziny. Posłowie są tym oburzeni. Ich zdaniem tak krótki czas na złożenie zdań odrębnych uniemożliwia napisanie precyzyjnych raportów. - Pan stworzył to co stworzył, panu to wystarcza, nam nie. My szanujemy naszych wyborców, chcemy im przedstawić rzetelny dokument, nie dopchnięty dokument tak jak pański - mówiła oburzona Kempa do Sekuły.
"Komisja frontem wojny"
Sekuła w rozmowie z TVN24 zaznaczył, że to nie jest jeszcze koniec prac komisji. - Komisja skończy swoje prace wtedy, kiedy przekaże sprawozdanie marszałkowi Sejmu, a Sejm je rozpatrzy - mówił. Na sprawozdawcę raportu przed Sejmem śledczy wybrali - głosami przedstawicieli PO i PSL - szefa komisji.
Sekuła powiedział, że jest mu przykro, iż komisja stała się "frontem wojny polsko-polskiej". - Niestety nie byłem w stanie tego zmienić, ale przypuszczam, że nikt nie byłby w stanie temu zapobiec - stwierdził. Zaznaczył jednak, że nie miał możliwości prowadzenia prac komisji w inny sposób.
- Przy tak wysokim poziomie emocji, nawet emocjonalności członków komisji, wydaje mi się, że jedynie takie bardzo konsekwentne stosowanie sejmowej ustawy o komisji śledczej, regulaminu Sejmu i wyroków Trybunału Konstytucyjnego w ogóle umożliwiło prace tej komisji - ocenił.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, fot. PAP