Biegły na zlecenie prokuratury zbada, czy poseł PO Janusz Palikot wyrządził byłej żonie szkodę finansową - pisze "Rzeczpospolita". Żona posła utrzymuje, że straciła przez niego 40 milionów złotych. I żąda zwrotu tej kwoty.
Śledztwo, w wyniku którego prokuratura sprawdza interesy posła Platformy Obywatelskiej, toczy się od roku z doniesienia jego byłej żony Marii Nowińskiej.
Teraz biegły ma zbadać dokumenty i transakcje spółek należących do Palikota w 2004 r., czyli przed rozpoczęciem sprawy rozwodowej. Chodzi głównie firmę Jabłonna SA, która była wtedy w posiadaniu 82 proc. Polmosu Lublin.
W lutym 2004 r. ponad połowę udziałów Jabłonny kupiła za 9,4 mln zł zarejestrowana dzień przed transakcją w Luksemburgu firma Grund Corporate Finance Partners. Jej udziałowcem jest JP Family Foundation z siedzibą na Curacao (Antyle Holenderskie). W efekcie Palikot formalnie stracił kontrolę nad Polmosem. – Biegły ma ocenić wartość ewentualnej szkody wyrządzonej pani Nowińskiej w wyniku tej transakcji – mówi "Rzeczpospolitej" Mateusz Martyniuk, rzecznik warszawskiej Prokuratury Okręgowej.
Była żona przekonana, że Palikot oszukiwał
Nowińska twierdzi, że była to jedna z kilku transakcji, które miały pomóc posłowi Platformy ukryć przed nią rzeczywistą wartość jego majątku. W sumie domaga się od byłego męża 40 mln zł. Sugeruje też, że za tajemniczą spółką z Luksemburga kryje się sam Palikot. JP Family Foundation założył bowiem Waldemar Wasiluk, najbliższy współpracownik posła PO z Polmosu Lublin.
– Biegły prywatny, którego opinia znajduje się w aktach sprawy, stwierdził, że cena, za jaką sprzedano ponad 55 proc. udziałów spółki Jabłonna SA firmie Grund, była zaniżona o kilkadziesiąt milionów wobec ich rzeczywistej wartości – twierdzi mecenas Roman Giertych, pełnomocnik Nowińskiej.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: PAP