Porywacz półrocznej Magdy to najprawdopodobniej mężczyzna w wieku 20-30 lat, który działał pod wpływem emocji i impulsu. Mieszkał w bliskiej okolicy od miejsca porwania i niedawno doświadczył silnego, przykrego wydarzenia - uważa profiler z policji w Katowicach insp. Bogdan Lach. - Psychologia często nazywa tego typu osoby ludźmi w kryzysie - podkreśla.
- Jakiś kryzys prowadzi do tego typu działania i on powoduje, że ta osoba nadal waha się w jaki sposób rozwiązać sytuację, która zaistniała - powiedział policjant.
Szukał ofiary
Jakiś kryzys prowadzi do tego typu działania i on powoduje, że ta osoba nadal waha się w jaki sposób rozwiązać sytuację, która zaistniała. insp. Bogdan Lach
Pytany dlaczego - jego zdaniem - do tej pory nie zgłosił się żaden świadek, który widziałby całe zdarzenie, pomimo tego, że do porwania doszło w środku osiedla. - Można powiedzieć, że jest to wynik tego, że te osoby obawiają się, że będą musiały zaangażować swój czas i energię w to, żeby uczestniczyć w przesłuchaniach i zgłaszać się na policję. Być może właśnie te bariery stoją u podstaw tego, że te osoby, które były bezpośrednimi świadkami tego wydarzenia jeszcze się nie zgłosiły. Wahają się - podkreślił Lach.
Przesłuchania trwają
Magda zaginęła w ubiegły wtorek, osiem dni temu. Jak poinformował w poniedziałek jeden z prowadzących dochodzenie śledczych Prokuratury Okręgowej w Katowicach, prok. Mariusz Łączny, policjanci rozmawiają z wieloma osobami - to na obecnym etapie kilkadziesiąt osób mogących wiedzieć coś, co potencjalnie może przydać się w śledztwie. Spośród nich selekcjonowane są osoby, którym nadawany jest status świadka.
Choć formalnie taki status zyskało do poniedziałku kilkanaście osób, do tej pory nie udało się pozyskać informacji mającej przełomowe znaczenie dla poszukiwań. Dlatego policjanci w poniedziałek nadal apelowali o informacje mogące mieć związek ze zdarzeniem sprzed tygodnia, szukając szczegółów mogących ukierunkować poszukiwania.
Za informacje pomocne w odnalezieniu dziewczynki czeka nawet 160 tys. zł. Krótko po zdarzeniu policja wyznaczyła 5 tys. zł nagrody, którą potem podwoił sosnowiecki samorząd. Pojawili się także prywatni sponsorzy, którzy zadeklarowali dodatkowe kwoty dla osób, które mogą pomóc w śledztwie.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ PAP/Andrzej Grygiel