Prezydent nie jest przeciwnikiem wcześniejszego rozpoczynania nauki, tylko polska szkoła nie jest na to jeszcze przygotowana - w taki sposób szef Kancelarii Prezydenta tłumaczył weto Lecha Kaczyńskiego do przepisów pozwalający sześciolatkom iść do szkoły. Dodał, że na reformę nie ma pieniędzy.
Kownacki podkreślił, że prezydent wetując nowelizację ustawy o systemie oświaty zdawał sobie sprawę, iż weto zostanie w Sejmie odrzucone. Jednak nie mógł się zgodzić na pewne jej zapisy. - Prezydent uznał, że ustawa dalece narusza zasady, którymi rządzi się oświata - powiedział Kownacki.
Chodzi - jak wyliczył prezydencki minister - o ograniczenie roli kuratorów na rzecz samorządów m.in. w powoływaniu dyrektorów szkół (nie będzie potrzebna zgodna kuratora na daną kandydaturę).
- Może to grozić utratą kontroli nad szkołami. I spowodować, że dyrektorem zostanie osoba bez merytorycznego przygotowania, lecz z politycznego lub towarzyskiego klucza - przekonywał Kownacki.
"Na reformę nie ma pieniędzy"
Prezydencki minister przypomniał też, że Lech Kaczyński uważa, iż reforma pięcio- i sześciolatków jest nieprzygotowana. Obawia się bowiem, że zapis, który mówi o tym, iż od 2009 r. samorządy muszą zapewnić miejsca w przedszkolach wszystkim pięciolatkom, których rodzice wyrażą taką wolę, spowoduje iż może zabraknąć miejsc dla dzieci trzy- i czteroletnich.
Kolejna przeszkoda we wprowadzaniu reformy oświatowej to - jak wyliczył Kownacki - brak pieniędzy. Prezydencki minister powołał się przy tym na informację, jaką podała Lechowi Kaczyńskiemu minister edukacji Katarzyna Hall. - Po cięciach budżetowych zamiast 347 mln zł przeznaczono na ten cel 40 mln zł. W ten sposób wprowadza się reformę bez środków finansowych zakładając, że jakoś to będzie. Tyle, że to jest eksperyment, który będzie się dokonywał na dzieciach - powiedział Kownacki.
Źródło: legia.com,zaglebie-lubin.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24