- To ja decyduję o tym kogo mianuję, kogo nie. Polska armia ma 127 generałów i ta liczba jest całkowicie wystarczająca - tak prezydent tłumaczy, czemu odrzucił 12 z 15 wniosków szefa MON o nominacje generalskie. - Nominacji nie dostaną ci, którzy zasłużyli - odpowiada Klich.
- Ja bym nie chciał wkroczyć w taką sytuację, w której na mniej niż 1 tys. żołnierzy będzie przypadał jeden generał, a jesteśmy tego bardzo blisko - stwierdził prezydent przebywający we wtorek na spotkaniu prezydentów unijnych państw w Grazu.
"Klich ma podobną wizję świata"
Lech Kaczyński w kontekście zgrzytu pomiędzy nim a Ministerstwem Obrony Narodowej, do którego doszło po odrzuceniu większości kandydatur generalskich, przypomniał o rozdziale kompetencji w obsadzaniu stanowisk. - To ja decyduję, których generałów nominować. Minister natomiast wybiera m.in. dyrektorów departamentów w resorcie - zaznaczył Lech Kaczyński.
Dodał jednak, że jest za jak najszybszym unormowaniem stosunków z MON. Według prezydenta, on i minister Klich mają podobną wizję politykę międzynarodowej i chciałby jak najlepiej współpracować z resortem obrony.
„W decyzji prezydenta nie ma żadnej logiki"
Bogdan Klich skomentował w "Kropce nad I" decyzję Lecha Kaczyńskiego. – Mogę powiedzieć tylko tyle: nominacje nie będą wręczone osobom, które na to zasłużyły – stwierdził minister, który nie ukrywa, że decyzji głowy państwa nie rozumie.
– Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć metody, jaką kierował się Lech Kaczyński przy swoim wyborze. Nie znajduję w tym działaniu logiki. Oczywiście nikt panu prezydentowi nie może odmówić prawa do podejmowania suwerennych decyzji jako dowódcy polskich sił zbrojnych, ale ja jako szef MON mogę twierdzić, że w tym konkretnym przypadku nie ma żadnej logiki – mówił poirytowany minister.
Jak zapewnił Klich, na liście, którą przekazał prezydentowi „nie było nikogo, kto służył w Wojskowych Służbach Informacyjnych”. – Były tam natomiast osoby, które studiowały w ZSRR, ale to żaden argument, bo jedną z takich kandydatur prezydent zaakceptował (osoba, o której mówił minister miała studiować w Związku Radzieckim na przełomie lat 80. i 90.).
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: PAP/TVN24