Prawo do zwołania Rady Gabinetowej daje mi konstytucja. I nie jest sprawą rządu, czy chcę z niego skorzystać, czy też nie - powiedział w radiowych "Sygnałach Dnia" prezydent Lech Kaczyński, uzasadniając swoją decyzję.
Nie ma jeszcze ustalonego terminu posiedzenia rządu pod przewodnictwem prezydenta. – Chodzi o to, by termin był odpowiedni. My się zastanawiamy w kancelarii (prezydenta – red.) nad jednym bądź drugim dniem, i to ze względów czysto technicznych – powiedział. I dodał: - Zostawię rządowi odpowiedni czas na przygotowanie się.
Lech Kaczyński pokreślił, że ma prawo zwołania Rady Gabinetowej. - Nie zwoływałem jej od lutego, czyli od dawna. Nie nadużywam tego prawa, ale tutaj moje prawo jest oczywiste i budzi zdumienie, jeśli ktoś – nawet wysoko postawiony – stara się oceniać to, czy ja korzystam z tego prawa w sposób właściwy, czy nie. Konstytucja tego rodzaju prawo prezydentowi daje i nie jest sprawą rządu, czy on chce Rady Gabinetowej, czy nie - powiedział prezydent.
Prezydent przepyta rząd
O możliwości zwołania Rady Gabinetowej Lech Kaczyński wspomniał w ostatni piątek. Mówił wówczas, że zwołanie Rady jest potrzebne nie tylko z uwagi na kryzys na światowych rynkach, ale też w związku z koniecznością omówienia innych spraw, dotyczących m.in. służby zdrowia. Premierowi Donaldowi Tuskowi nie podoba się ten pomysł, który określił jako "niezbyt fortunny".
Szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki stwierdził z kolei, że posiedzenia Rady Gabinetowej będzie doskonałą okazją do podsumowania rocznej pracy rządu. - Premier będzie się mógł pochwalić nową Irlandią - powiedział. CZYTAJ WIĘCEJ
Pomysł głowy państwa na kryzys
Lech Kaczyński uważa jednym ze sposobów przezwyciężenia obecnego kryzysu gospodarczego jest odejście od przekonania, że prywatna firma jest lepsza od państwowej.
- Wymaga to złamania pewnych sposobów myślenia, jakże modnych w ciągu ostatnich dziesięcioleci, w ramach którego państwo jest złem, natomiast prywatna firma, korporacja jest dobrem - mówił prezydent w publicznym radiu. - Jeśli złamiemy ten kanon, a ja jestem za tym, żeby ten kanon złamać, choćby w imię demokracji, to myślę, że jest szansa na uratowanie wielu – dodał.
Podkreślił, że jest zwolennikiem wzmocnienia dzisiejszych państw. - Bo to jest jedyna organizacja, przy wszystkich swoich strasznych wadach, która poddaje się kontroli demokratycznej, w ramach której ktoś, kto ma miliard dolarów i ktoś, kto ma jednego dolara ma ten sam jeden głos. I to powoduje, że państwo, które nie jest organizacją idealną, jest instytucją i tak doskonalszą od tych, które się żadnej kontroli demokratycznej nie poddają, a czasami potrafią doprowadzić świat na skraj olbrzymiego kryzysu - stwierdził prezydent
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24