W samo południe w całej Polsce można było usłyszeć syreny - to protest części służb mundurowych. Po tym, jak premier zapowiedział w expose podwyżki dla policjantów i żołnierzy, o swoje prawa postanowili powalczyć państwowi strażacy oraz strażnicy więzienni i graniczni.
To już kolejny etap walki tych służb o wyższe zarobki. Po wcześniejszym "flagowaniu", w czwartek służby użyły sygnałów dźwiękowych i świetlnych. Jak zapowiadają, jeśli to nie da rezultatu, trzecim etapem protestu będą pikiety wszystkich służb zrzeszonych w Federacji Służb Mundurowych przed urzędami państwowymi.
Chcą co najmniej po 300 zł więcej
Przedstawiciele strajkujących twierdzą, że czują się gorzej traktowani niż policja i wojsko. Ci - jak zapowiedział premier w swoim expose - mają dostać po 300 zł podwyżki w tym roku, a jeśli wystarczy pieniędzy, to także pod koniec tej kadencji.
Wobec tych zapowiedzi, pozostali mundurowi - jak mówią - czują się zapomniani. Dlatego podjęli akcję protestacyjną, w której domagają się również co najmniej po 300 zł podwyżki.
Straż graniczna dodatkowo zapowiada strajk włoski. 9 stycznia ma zostać podjęta decyzja, na których przejściach granicznych praca strażników będzie bardzo spowolniona.
MSW: Nie ma pieniędzy
Tymczasem Ministerstwo Spraw Wewnętrznych pozostaje nieugięte. Urzędnicy przekonują, że nie ma w ich budżecie pieniędzy na podwyżki dla protestujących służb.
Państwowa Straż Pożarna, Służba Więzienna i Straż Graniczna liczą łącznie ponad 50 tys. funkcjonariuszy.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24