Jacek Karnowski, prezydent Sopotu, chce pozbyć się żebraków z miasta i szuka w tej walce sojuszników w parafiach. Prezydent miasta apeluje do księży: - Powiedzcie ludziom na mszy, żeby nie dawali pieniędzy bezdomnym i żebrakom. Tak im nie pomagamy, a tylko pogarszamy wizerunek kurortu - donosi "Gazeta Wyborcza".
Zdaniem Jacka Karnowskiego, wielu żebraków żeruje na dobroci innych, a pieniądze wydają na alkohol i narkotyki. Prezydent prosi więc księży, aby w niedzielę przeczytali jego apel podczas mszy.
Zarobek sezonowy
- Żebrzący lokują się właśnie pod kościołami - mówi "GW" Zdzisława Ługowska, zastępca dyrektora sopockiego MOPS-u. Drugim najczęściej odwiedzanym miejscem jest jej zdaniem popularny Monciak. Według niej, większość żebraków nie pochodzi z Sopotu, tylko z okolicznych miejscowości, a kurort traktują jak miejsce zarobku.
Urzędnicy miasta policzyli "stałych" sopockich żebraków - zimą ma być ich około 20, latem 50.
Psują wizerunek miasta
A to, według prezydenta, psuje wizerunek Sopotu. Jacek Karnowski w walce z nimi może znaleźć poparcie duchownych, bo im też nie podoba się dawanie pieniędzy żebrakom.
By "pomagać dobrze", wielokrotnie apelował m.in. Caritas. Bo - jak podkreślali duchowni - dając pieniądze, tylko się szkodzi. - Zawsze powtarzam: Upewnij się, komu pomagasz, żeby twoje pieniądze nie poszły na marne - mówi ks. kanonik Dariusz Ławik, proboszcz parafii św. Bernarda w Sopocie.
Ciekawe co na to sami żebrzący, skoro z rozmów pracowników socjalnych z podopiecznymi wynika, że na ulicy w sezonie można zarobić nawet 150 euro?
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24