Udowodnić przed kamerami, że polityczny przeciwnik mówi bzdury - taki cel przyświeca posłom, którzy pojawiają się ostatnio na konferencjach prasowych konkurencyjnych partii. W dziennikarzy bawią się zarówno posłowie koalicji, jak i opozycji.
W środę na konferencji PiS, na której politycy tej partii ostro zaatakowali premiera i PO za pisemne wytyczne, jak krytykować opozycję i prezydenta (rozsyłała je – jak ujawnił „Dziennik” - Kancelaria Premiera), pojawił się poseł PO Jakub Rutnicki.
W czasie przeznaczonym na zadawanie pytań przez dziennikarzy, wdał się w polemikę z szefem klubu PiS Przemysławem Gosiewskim i rzecznikiem klubu Mariuszem Kamińskim. Zarzucił politykom PiS, że mówią nieprawdę. Przekonywał bowiem, że politycy PO nie dostawali ściąg w smsach. I na dowód zaproponował, by Gosiewski przejrzał jego telefon. Jednak argumenty, których użył, okazały się mało skuteczne. Rutnicki „poległ” w słownej przepychance.
– A kto mówi o smsach? My powołujemy się na pisemne instrukcje, których kserokopie wydrukował „Dziennik”. Nie jest pan w ogóle zorientowany, jak działa klub i biuro prasowe PO. Radzę się tam udać, i zorientować w sprawie – radził, ironizując Kamiński.
- Pan przedstawił tylko sytuację, w której niektórzy posłowie PO są uważani za posłów drugiej kategorii – podsumował wystąpienie Rutnickiego, Gosiewski, czym wywołał śmiech dziennikarzy.
W słowną pyskówkę na konferencji prasowej klubu Lewica wdał się z kolei niedawno znany z niekonwencjonalnych wypowiedzi poseł PiS Tadeusz Cymański. Zaatakował szefa SLD Grzegorza Napieralskiego za jego protest przeciwko odłożeniu sejmowej debaty o drożyźnie.
Politycy w obecności dziennikarzy udowadniali, kto komu ukradł pomysł, by dyskutować na forum parlamentu o podwyżkach cen. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24