Ernest Bejda nie jako osoba prywatna, ale jako szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, postanowił zagrozić posłom pozwami - powiedział w poniedziałek na konferencji prasowej poseł Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński. Poinformował, że politycy tej partii dostali wezwanie przedsądowe od szefa CBA. - Czuje się urażony tym, że mówimy, że CBA nie realizuje swoich ustawowych obowiązków, że nie zajmuje się sprawą afery Srebrnej - dodał.
- Po raz kolejny służby specjalne w Polsce zostały wykorzystane do celów prywatnych - powiedział na konferencji prasowej poseł PO Marcin Kierwiński.
- W piątek otrzymaliśmy wezwanie przedsądowe od szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego - poinformował. Dodał, że szef CBA "czuje się urażony tym, że mówimy, że CBA nie realizuje swoich ustawowych obowiązków, że nie zajmuje się sprawą afery Srebrnej, afery (tak zwanych - red.) taśm Kaczyńskiego, w tle której, jak już wiemy od piątku, jest korupcja".
- Pan Ernest Bejda nie jako osoba prywatna, ale jako szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, postanowił zagrozić posłom pozwami. Postanowił powiedzieć, że albo przestaniemy w tej sprawie mówić, albo będziemy przez państwo rządzone przez PiS szykanowani - mówił.
Kolejne pisma
- To tylko jedno z pism, które otrzymaliśmy. Otrzymaliśmy też pisma z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i z centrali partyjnej (PiS) na Nowogrodzkiej. Są to bynajmniej pisma, które informują nas o tym, kiedy rozpocznie się śledztwo, nie są to pisma, które informują, kiedy zostanie przesłuchany Jarosław Kaczyński. Są to przedsądowe wezwania do przeprosin - podkreślił Cezary Tomczyk.
- Dzisiaj instytucje państwa, zamiast zajmować się sprawami oczywistymi, zajmują się posłami opozycji i mediami - ocenił.
"Ma prawo się bronić"
Do sprawy odniósł się europoseł PiS Ryszard Czarnecki. - Ja się nie dziwię Ernestowi Bejdzie, że broni swojego dobrego imienia. Jest to bardzo uczciwy człowiek i bardzo uczciwy funkcjonariusz służb antykorupcyjnych - ocenił.
Zauważył, że "totalna opozycja" sugerowała, że "on zachowuje się nieuczciwie, ponieważ kiedyś pracował w spółce Srebrna, w związku z tym teraz nie wypełnia swoich obowiązków służbowych w kontekście ostatnich rewelacji medialnych".
- Ma prawo się bronić. Nikt niech się nie dziwi, że Ernest Bejda się broni, bo sytuacja, kiedy politycy Platformy bezkarnie atakują uczciwych ludzi, funkcjonariuszy, jest sytuacją dla tych ludzi nie do zniesienia - dodał.
Historia taśm Kaczyńskiego
"Gazeta Wyborcza" 29 stycznia 2019 roku po raz pierwszy opublikowała stenogram nagrania rozmowy z udziałem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera. Tak zwane taśmy Kaczyńskiego dotyczą planów budowy w Warszawie biurowca przez powiązaną ze środowiskiem prezesa PiS spółkę Srebrna. Kaczyński wstrzymał inwestycję ze względu na między innymi nieprzychylność władz stolicy. Srebrna odmówiła zapłaty Austriakowi za wykonaną pracę.
W kolejnych dniach pojawiły się następne taśmy, a prokuratura zaczęła przesłuchania osób związanych z nagraniami.
"GW" przytoczyła w swoich ostatnich publikacjach zeznania Geralda Birgfellnera złożone w prokuraturze w poniedziałek 11 lutego. Dziennik podkreślił, że biznesmen wypowiadał cytowane w publikacji słowa pod groźbą odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania.
Według informacji "GW" Birgfellner zeznał w prokuraturze, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia koperty z 50 tysiącami złotych w gotówce przeznaczonymi dla księdza Rafała Sawicza z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna. Chodziło o budowę drapacza chmur w Warszawie - pisała w piątek "Wyborcza".
ZOBACZ TAKŻE > Kaczyński zabrał głos po publikacji taśm
Autor: ads, js/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24