Na liście nieruchomości na sprzedaż brytyjskiego ministerstwa obrony znalazła się baza lotnicza RAF w Northolt, często nazywana "polską". Brytyjska prasa spekuluje, że jeśli lotnisko pójdzie pod młotek, stanie się albo prywatną własnością, albo zostanie tam wybudowane centrum handlowe. Co się wtedy stanie z wystawą, pomnikiem i pamięcią o naszych rodakach, którzy walczyli tam w czasie wojny?
Obecnie z lotniska korzystają głównie gwiazdy, jak Madonna oraz brytyjski rząd, gdyż to najbliższy pas startowy od centrum Londynu. Jednak polskim weteranom na myśl o sprzedaży bazy, którą w czasach wojny często nazywali "polską" mimo, że należy do brytyjskiego lotnictwa, łza kręci się w oku. Dla nich baza na zachodnich przedmieściach Londynu i stojący przy niej pomnik Polaków, poległych m.in. w bitwie o Anglię, to ważny symbol. - To jest raczej wiadomość bardzo, bardzo smutna - przyznaje płk Andrzej Jeziorski, pilot dywizjonu 304.
Ku pamięci
"Polska" baza to jedyne takie miejsce na wyspach. Tylko tu zgromadzono wiele wyjątkowych pamiątek z czasów, gdy w bazie stacjonowali polscy piloci. Oprócz zdjęć, obrazów i dokumentów są tu również mundury i osobiste pamiątki po tych, którzy pomogli obronić Anglię przed Niemcami. - Tą wystawą w naszej bazie staramy się rozsławić to, co zrobili polscy piloci. Oprócz wystawy mamy tu jeszcze biuro polskich dokumentów, w którym rodziny pilotów mogą znaleźć informacje o przebiegu służby Polaków na wyspach - tłumaczy rzecznik prasowy RAF Northolt mjr Richard Willis.
Kolejnym dowodem polskiej obecności w bazie jest zgromadzone tam polskie archiwum, będące skarbnicą wiedzy, sięgającą dwa wieki wstecz. Są tu jeszcze m.in. ocalały z bitwy o Anglię myśliwiec spitfire z polską szachownicą, czy polska kaplica z ołtarzem wyrzeźbionym przez naszych pilotów.
Nie ma planów zamknięcia
Weterani przypominają, że nie było polskiego dywizjonu, który nie stacjonowałby w Northolt. Jak przekonuje syn Franciszka Kornickiego, ostatniego z żyjących dowódców polskich dywizjonów, polskie ślady z bazy zniknąć po prostu nie mogą. - Rzeczy tam zgromadzone są dowodami jednego z najważniejszych wydarzeń w historii Wielkiej Brytanii, bezpośrednio związane z historią tak królewskich sił powietrznych, jak i polskiego lotnictwa - mówił Richard Kornicki, przewodniczący komitetu Pomnika Lotników Polskich.
Wojsko jednak uspokaja, że każda baza może trafić na listę sprzedaży ministerstwa obrony i nie oznacza to, że od razu miejsce zostaje sprzedane. - Prawdą jest, że możliwa jest sprzedaż Northolt, ale planów zamknięcia bazy na najbliższy czas nie ma - tłumaczył mjr Willis.
Jednak na wypadek, gdyby coś się miało zmienić, wojskowi przygotowali plan przeniesienia pamiątek w inne miejsce. Możliwe, że nawet do jednego z muzeów w Polsce.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN