- Premier lepiej by zrobił, gdyby skupił się na szukaniu pomocy dla polskich stoczni. Wtedy nie musiałby się martwić o manifestacje 4 czerwca. Politycy mówią swoje, a my robimy swoje - tak działacze gdańskiej "Solidarności" oceniają decyzję Donalda Tuska o możliwości odwołania obchodów rocznicy 4 czerwca. Rzecznik rządu Paweł Graś przekonuje, że władze znajdą wyjście, jak godnie uczcić ten dzień.
Szef rządu powiedział w poniedziałek, że uroczystość z okazji 20. rocznicy upadku komunizmu prawdopodobnie się nie odbędzie, jeśli miałaby zostać ona zakłócona.
4 czerwca w Gdańsku przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców w Gdańsku planowano spotkanie szefów rządów wielu państw z młodzieżą. Na ten sam dzień w tym miejscu związkowcy z Solidarności zapowiedzieli manifestacje w obronie stoczni i miejsc pracy w innych zakładach.
"Nie chcemy rozmawiać na takim poziomie"
Jak powiedział przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ "Solidarność" Krzysztof Dośla, Tusk zachowuje się tak jakby chciał powiedzieć "nie róbcie żadnych brzydkich rzeczy, bo ja wezmę zabawki i pójdę do domu". - Nie na takim poziomie powinniśmy rozmawiać - uważa Dośla.
Podkreślił, że nie wiadomo jeszcze, czy związek zorganizuje manifestację 4 czerwca w Gdańsku. Najpierw sprawą tą zajmie się 11 maja Zarząd Regionu Gdańskiego "S". Jeśli władze regionalne "S" uznają, że taki protest jest potrzebny, wówczas ostateczną decyzję musi podjąć jeszcze Komisja Krajowa NSZZ "Solidarność", która będzie obradować w dniach 19-20 maja.
"Politycy swoje, a my swoje"
- Politycy mówią swoje, a my robimy swoje - ocenił wypowiedź premiera przewodniczący komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk, Roman Gałęzewski.
Jednocześnie przyznał, że ma jeszcze "cichą nadzieję" na to, że Tusk i jego rząd w ciągu kilkunastu najbliższych dni "opamiętają się" i wezmą przykład z przywódców Francji i Niemiec Nicolasa Sarkozy'ego i Angeli Merkel, którzy wspierają rodzimy przemysł okrętowy i inne branże przemysłowe.
- Za co w tych ostatnich 20 latach my, stoczniowcy z Gdańska, Gdyni i Szczecina, mamy dziękować politykom? Politycy się tylko kłócą, premier z prezydentem, zamiast walczyć o miejsca pracy - dodał Gałęzewski.
Graś: znajdziemy wyjście
Tymczasem jak zapewnił rzecznik rządu Paweł Graś, władze szukają wyjścia z tej sytuacji. – Celem tych obchodów jest przypomnienie Europie, że wszystko zaczęło się od „Solidarności”, ale szanujemy również to, że to stoczniowcy są gospodarzami w Stoczni. Jeśli zdecydują się na demonstracja właśnie w ten dzień, zastanowimy się, jak inaczej zorganizować obchody w godny sposób – powiedział Graś.
Jak zastrzegł, ze strony rządu nie będzie żadnych przeciwwskazań odnośnie do demonstracji związkowców. Podkreślił jednak, że to nie oznacza przyzwolenia na łamanie prawa.
- 4 czerwca to szczególny dzień i obchodzenie go ma sens, jeśli jest to pokaz jedności i wspólnoty Polaków. Szukamy rozwiązania, jak godnie ten dzień uczcić – powtórzył. Nie wiadomo jednak, kiedy zapadnie ostateczna decyzja ws. obchodów.
Graś zaznaczył też, że rząd cały czas prowadzi dialog ze związkowcami. – Rozmowy są prowadzone, chociaż to zadanie trudne, bo realizowane w trudnej sytuacji ekonomicznej – ocenił.
Źródło: TVN24, PAP