Sąd Okręgowy w Olsztynie przyznał odszkodowanie policjantom, którzy zajmowali się sprawą Olewnika, a potem zostali zatrzymani na oczach swojej rodziny. Remigiusz M. i Maciej L. otrzymali po 7 tysięcy złotych. Żądali po 50 tysięcy. - Jesteśmy zadowoleni z wyroku, a zwłaszcza z miażdżącego uzasadnienia - mówiła obrońca policjantów.
Sąd w obu przypadkach uznał, że zatrzymanie funkcjonariuszy i doprowadzenie ich do komendy przez policję było niepotrzebne. Przypomniano, że policja weszła do mieszkania Macieja L. i je przeszukała, a on sam został wyprowadzony w obecności m.in. rodziny. Podobnie było w przypadku Remigiusza M.
Odszkodowanie uzasadnione, ale mniejsze
Sędzia, uzasadniając przyznanie odszkodowania powiedział, że można było postawić zarzuty policjantowi, wzywając go na komendę. Tym bardziej, że w postępowaniu prokuratorskim był wzywany jako świadek i stawiał się dobrowolnie. Odszkodowanie w wysokości 7 tys. złotych, zdaniem sądu, jest adekwatne do krzywd. Wyrok nie jest prawomocny, ale b. policjanci nie będą się od niego odwoływać.
W ubiegłym roku Prokuratura Okręgowa w Olsztynie, prowadząc śledztwo w sprawie nieprawidłowości w postępowaniu dotyczącym sprawy uprowadzenia i zabójstwa Olewnika, nakazała zatrzymać trzech policjantów: Remigiusza M. z Radomia i dwóch funkcjonariuszy z Płocka: Macieja L. i Henryka S.
Bez aresztu
Postawiono im zarzuty utrudniania śledztwa i niedopełnienia obowiązków, przez co miał zginąć Krzysztof Olewnik. Prokuratura skierowała wnioski o aresztowanie podejrzanych, ale sądy: rejonowy, a potem okręgowy w Olsztynie, nie uwzględniły ich. Sądy uznały, że zarzuty są mało uprawdopodobnione.
Następnie obrońcy policjantów złożyli do Sądu Rejonowego w Olsztynie zażalenia na ich zatrzymanie. Ten przyznał im rację, oceniając, że zatrzymanie było niesłuszne.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24