Polański powinien ponieść karę za to, co zrobił. Nie angażujemy się w jego obronę, ale zwracamy uwagę na sposób aresztowania Polskiego obywatela. Tylko tyle i aż tyle - mówi w "Kropce nad i" Bogdan Zdrojewski. Swoją wypowiedź, że zatrzymanie jest "akcentem antypolskim", minister kultury tłumaczy emocjami.
Jak mówi, inicjatywa listu ws. Polańskiego została podjęta, bo obywatelom polskim w takiej sytuacji należy się pomoc polskich placówek dyplomatycznych. Jak dodaje, drugim powodem był zaskakujący sposób w jaki zatrzymano reżysera.
- Wcześniej reżyser do Szwajcarii przebywał kilkadziesiąt razy i nigdy nie został zatrzymany - dodaje.
"Powinien ponieść karę za to, co zrobił"
Przyznaje jednak, że nie ulega wątpliwości, że Polański powinien ponieść karę za to, co zrobił.
Na pytanie, jak w takiej sytuacji szef MSZ wraz z szefem francuskiej dyplomacji Bernardem Kouchnerem może prosić Hillary Clinton o akt łaski, szef resortu kultury mówi: o ile wiem, nie ma takiego wystąpienia. Natomiast jeśli chodzi o wystosowany list, jego zawartość nie jest mu znana. - O ile się orientuję, nie można wystąpić o akt łaski dla Polańskiego, bo nie jest skazany prawomocnym wyrokiem - mówi.
"Uciekając z USA bronił się przed linczem"
Zdrojewski odniósł się także do sytuacji, w jakiej znany reżyser znalazł się w USA. - Uciekając, bronił się przed linczem sądowym, który mu groził. Nie podzielam tego kroku, ale jestem w stanie zrozumieć atmosferę, jaka towarzyszyła tej sytuacji - dodaje. Podkreśla, że trzeba pamiętać, że sędzia wówczas jeszcze przed rozpoczęciem procesu groził Polańskiemu.
Nawiązując do listu filmowców, Zdrojewski zaznaczył, że napisano w nim, by uwolnić reżysera z aresztu, a nie od stawianych mu zarzutów. Jak tłumaczy, w czwartym zdaniu filmowcy napisali, że nie ulega wątpliwości, że jego czyn jest naganny.
Minister przyznaje także, że zaskoczyła go skala skrajności jakie się pojawiają w tej sprawie i są dla niego nie do przyjęcia.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24