- Dzisiaj być może mamy początek takiej zmiany jakościowej, że oto minister sprawiedliwości nie jest tak całkowicie bezradny, a środowisko sędziowsko-prokuratorskie jest w stanie pozbywać się osób, które źle wypełniają swoje powinności - stwierdził w "Faktach po Faktach" Leszek Miller. W ten sposób były premier skomentował zgodę KRP na odwołanie szefowej prokuratury w Gdańsku-Wrzeszczu oraz pozytywną decyzję KRS ws. dyscyplinarki dla prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku.
Zdaniem byłego premiera, decyzje Krajowej Rady Prokuratury i Krajowej Rady Sądownictwa "to początek dobrej tendencji". - Bo do tej pory najczęściej słyszeliśmy, że nic nie można zrobić, bo sędziowie są niezawiśli, prokuratorzy niezależni, wymiar sprawiedliwości nie zależy od rządu i niech minister sprawiedliwości trzyma się z daleka - mówił szef SLD.
- Utrwalił się w dodatku taki dogmat o tym, że nie powinno się komentować np. wyroków sądów - zauważył Miller. Według niego, opinia publiczna czy politycy powinni mieć prawo komentowania np. wyroków sądów. - A jeżeli sędziowie się z taką opinią nie zgadzają, niech polemizują - stwierdził. - To nie może być tak, że sędzia czy prokurator odpowiada tylko przed Bogiem i historią - dodał.
W dzisiejszych decyzjach KRP i KRS były premier upatruje początku "zmiany jakościowej". - Jeżeli to jest jaskółka, która przynosi wiosnę, to bardzo się cieszę - powiedział.
We wtorek najpierw prezydium Krajowej Rady Sądownictwa wystąpiło do rzecznika dyscyplinarnego z wnioskiem o podjęcie postępowania wobec prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, Ryszarda Milewskiego. Ma to związek z nagraniem rozmowy telefonicznej, w trakcie której osoba podająca się za asystenta szefa kancelarii premiera miała ustalać z Milewskim szczegóły związane m.in. z posiedzeniem sądu dot. zażalenia na areszt szefa Amber Gold. Sprawę opisała "Gazeta Polska Codziennie".
Niedługo potem Krajowa Rada Prokuratury wyraziła zgodę na odwołanie Marzanny Majstrowicz, szefowej prokuratury w Gdańsku-Wrzeszczu. Ta prokuratura pierwotnie odmówiła śledztwa w sprawie Amber Gold.
"Amber-państwo"
Według Millera, afera Amber Gold jest "ogromnie destrukcyjna dla zaufania do państwa i dla jakości tego państwa". - Dlatego, że wielu obywateli pod wpływem takich syganłów staje się wrogami własnego państwa - uzasadnił.
- Mówię "amber-państwo", bo jak przyglądam się tym procesom związanym z Amber Gold, sprawie sędziego Milewskiego, to myślę, że wielu Polaków, którzy mieli kontakt z wymiarem sprawiedliwości mówią: "Hmm... To tak działa - albo telefon, albo koperta - i można sobie załatwić wyrok sądowy" - mówił Miller. Były premier przekonany jest, że Donald Tusk na pewno nigdy nie wyrazi zgody na powołanie komisji śledczej ws. Amber Gold. - Tym bardziej, że dotyczy ona ośrodka gdańskiego, a to jest matecznik premiera, to jest krew z krwi PO. Platforma nigdy nie zgodzi się, żeby ta komisja powstała, dlatego że nie chcą, aby tygodniami opinia publiczna widziała prominentnych działaczy PO, którzy muszą odpowiadać na trudne i skomplikowane pytania - ocenił szef Sojuszu. Pytany o to, czy zauważa jakieś związki PO z aferą Amber Gold, Miller odpowiedział: - Tam był jakiś typ relacji bardzo zażyłej i dlatego właśnie ta komisja nie powstanie, bo to byłoby bardzo destrukcyjne dla PO.
Autor: mon/fac / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24