- Ja nie mam walczyć z korupcją - dość nieoczekiwanie stwierdziła Julia Pitera w "Kropce nad i" w TVN24. Minister wyjaśniła, że jej funkcja polega na "przeciwdziałaniu różnym działaniom w strukturach państwa". Dodała też, że nie chciałaby zasiadać w komisji hazardowej.
Pełna nazwa funkcji Julii Pitery, potocznie nazywanej minister ds. przeciwdziałania korupcji, brzmi: Pełnomocnik ds. Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych.
Dlatego w "Kropce nad i" Pitera uściśliła, że nie jest "od walki z korupcją".
"Jestem od przeciwdziałania różnym działaniom w strukturach państwa"
- Przyjęto umownie, skracając dość długie określenie funkcji, którą ja wypełniam, a to jest przeciwdziałanie tak naprawdę różnym działaniom w strukturach państwa - stwierdziła. Prowadząca program Monika Olejnik argumentowała, że mamy do czynienia właśnie z działaniami w strukturach państwa, jednak Pitery nie przekonała.
- Nie - to, o czym mówimy to są jakieś fragmenty działań operacyjnych służb, konkretnie jednej służby. Tak naprawdę musimy się jeszcze do końca dowiedzieć, o co w tej całej sprawie chodzi. Dziś już wiemy, że żadnej afery stoczniowej nie było - uważa minister.
"Komisja? Nie dla mnie"
Sama jednak "dowiadywać się, o co chodzi" w komisji śledczej ds. afery hazardowej nie zamierza. - Nie chciałabym zasiadać w komisji z paru powodów. Ja jestem urzędnikiem rządowym i podwładnym premiera i sądzę, że czy tak, czy siak, będę przesłuchiwana przez tę komisję. Nie sądzę, by było właściwe, by się zaczęły awantury o to, że mnie trzeba z czegoś wyłączyć, bo ja jednak w kancelarii byłam. Rozmaitego rodzaju wiedzę towarzyszącą pracom nad tą ustawą mam od bardzo, bardzo wielu lat - argumentowała.
Pitera dodała, że nie wiedziała, iż toczy się proces legislacyjny nad tzw. ustawą hazardową. - Akurat jeśli o mnie chodzi, to jest aspekt dość niepokojący - zaznaczyła.
"Nie odpowiadam na telefony biznesmenów"
Zapewniła też, że do niej lobbyści nie przychodzą. - Nie odpowiadam na telefony biznesmenów. Proszę o przedstawienie postulatów na piśmie i w taki sam sposób odpowiadam, a korespondencję rejestruję. Premier zrobił posłom odpowiedni instruktaż, ale nie posłuchali – dodała.
Według minister, część jej kolegów i koleżanek traktuje takie rozmowy jako rzecz ambicji i prestiżu i uważa, że świadczą o ich pozycji w polityce. – Jeśli odmówią, ktoś pomyśli, że "nic nie mogą". Ponadto posłowie nie lubią formalizować takich spotkań, wydaje im się, że mają mocniejszą pozycję w polityce, jeśli potrafią coś uzgodnić ustnie – tłumaczyła kolegów.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24