Do warszawskich prokuratur wpłynęły już dwa wnioski będące pokłosiem burzliwych obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej pod Pałacem Prezydenckim. Jeden z nich złożyło PiS i dotyczy on zastosowania przymusu fizycznego przez służby mundurowe wobec parlamentarzystów tej partii. Drugi złożyła straż miejska przeciwko posłowi PiS Joachimowi Brudzińskiemu za znieważenie funkcjonariusza publicznego.
Zawiadomienie warszawskiej straży miejskiej ws. posła PiS Joachima Brudzińskiego, który 10 kwietnia przed Pałacem Prezydenckim miał znieważyć funkcjonariusza publicznego złożył w piątek u marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny komendant straży Zbigniew Leszczyński. W poniedziałek pismo wpłynęło do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Śródmieście Północ. Według komendanta, podczas uroczystości z okazji pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej Krakowskim Przedmieściu, poseł PiS obraził strażnika miejskiego zwracając się do niego "spierd... stąd".
Brudziński zaprzeczył, by zwracał się do któregokolwiek z funkcjonariuszy w obraźliwych słowach. W piątek poinformował, że pozwał komendanta do sądu, twierdząc, że informacje przekazane Schetynie naruszyły jego dobra osobiste. Warszawska straż miejska nie komentuje pozwu Brudzińskiego.
"Nadużycie mundurowych"
Również w poniedziałek PiS zawiadomiło prokuraturę ws. działania funkcjonariuszy 10 kwietnia. Sprawa dotyczy m.in. niedzielnego incydentu, kiedy BOR nie pozwoliło grupie posłów PiS wejść na plac przed Pałacem Prezydenckim oraz zachowania Straży Miejskiej wobec osób, które w poniedziałek, 11 kwietnia, protestowały przed Pałacem pod szyldem Solidarni 2010.
We wniosku posłowie PiS piszą o "uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstw przez funkcjonariuszy służb mundurowych oraz osoby wydające im polecenia, podczas zajść, do których doszło w dniach 10 kwietnia i 11 kwietnia na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, w bezpośrednim otoczeniu Pałacu Prezydenckiego".
Przestępstwa te - według PiS - polegały na bezpodstawnym zastosowaniu przymusu fizycznego wobec osób uczestniczących w legalnym zgromadzeniu 10 kwietnia, w tym posłów i senatorów, "o takim stopniu natężenia, który spowodował obrażenia".
PiS zarzuca też funkcjonariuszom i ich przełożonym bezprawne blokowanie posłom i senatorom wejścia na teren budynku administracji publicznej, jakim jest Kancelaria Prezydenta, co - ich zdaniem - jest złamaniem ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora.
Według PiS, bezprawnie uniemożliwiono też odbycie legalnego zgromadzenia przed Pałacem i równie bezprawnie użyto do tych działań funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, których zadaniem jest "ochrona najważniejszych osób w państwie, a nie ich atakowanie".
"Pobici i poturbowani"
W ubiegłą niedzielę rano, w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej, kiedy prezes PiS Jarosław Kaczyński wraz z innymi politykami tej partii składał wieniec przed Pałacem Prezydenckim, grupa posłów PiS próbowała przejść przez barierki ochronne.
Jak informował później rzecznik PiS Adam Hofman, służby porządkowe uniemożliwiły wspólne składanie wieńców i zniczy posłom PiS, a dwie posłanki Marzena Machałek i Daniela Chrapkiewicz zostały poturbowane. MSWiA zapowiedziało kontrolę działania w tej sprawie m.in. policji, BOR i Straży Miejskiej.
Z kolei 11 kwietnia usunięty został sprzed Pałacu Prezydenckiego namiot rozstawiony przez Solidarnych 2010, którzy protestowali domagając się dymisji premiera Donalda Tuska i postawienia rządu przed Trybunałem Stanu za "zdradę państwa, oddanie śledztwa ws. katastrofy w ręce Rosji". Według PiS, podczas tej interwencji doszło do użycia siły przez Straż Miejską wobec trzech dziennikarzy, a jeden z nich został "dotkliwie pobity".
Jak mówiła wówczas dyrektor biura bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego stołecznego ratusza Ewa Gawor, podczas interwencji zatrzymane zostały trzy osoby, które nie stosowały się do poleceń strażników; dwie z nich zostały pouczone i wypuszczone, w przypadku jednej była potrzebna pomoc policji w celu ustalenia jej tożsamości.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24