Wyjazd miał charakter prywatny, nie muszę mówić, gdzie byłem na sylwestra - stwierdził w "Faktach po Faktach" Ryszard Petru, odnosząc się do informacji o swoim wyjeździe i nieobecności podczas protestu posłów Nowoczesnej w Sejmie. Odnosząc się do krążących w mediach opinii, że swoim wyjazdem "skompromitował ten protest", Petru odpowiedział: - Jeśli ktoś tak uważa, to przepraszam.
Zagraniczny wyjazd przewodniczącego Nowoczesnej był szeroko komentowany, zwłaszcza w kontekście protestu, który trwa w Sejmie nieprzerwanie od 16 grudnia. Grupa posłów Nowoczesnej i PO spędzała na sali plenarnej sylwestra i Nowy Rok.
Petru przeprasza
Petru zaznaczył w "Faktach po Faktach", że protest w Sejmie jest rotacyjny, a jego dyżury przypadały na okres świąteczny. Przyznał jednak, że sylwestrowy wyjazd był "niezręcznością", bo lider partii w tym czasie powinien być "przynajmniej w pobliżu, pojawić się". Pytany, czy był na Maderze, Petru zaprzeczył.
Wielokrotnie dopytywany o miejsce wyjazdu, nie chciał jednak odpowiedzieć. Mówił, że nieobecność w tych dniach była planowana od dawna, chociaż została wcześniej skorygowana w kontekście obecnego protestu. - Też nie wiedziałem, jak ten protest będzie się rozwijać. Trwa i jest bardzo ważny - powiedział Petru. Przypomniał, że protest odbywa się, bo "budżet został uchwalony nielegalnie, a w związku z tym ma to daleko idące konsekwencje gospodarcze".
Odnosząc się do krążących w mediach opinii, że swoim wyjazdem "skompromitował ten protest", Petru odpowiedział: - Jeśli ktoś tak uważa, to przepraszam.
Dopytywany, kogo przeprasza, powiedział, że tych, "którzy poczuli się niekomfortowo". - Chciałem zapewnić, że byłem w politycznym kontakcie. Za granicą komórki też działają i rozmawialiśmy o kwestiach związanych z tym, jak dalej postępować, jeżeli chodzi o protest i jak doprowadzić do tego, aby uniknąć czarnego scenariusza konfrontacyjnego - zaznaczył szef Nowoczesnej.
Petru zasugerował, że choćby niewielką część wysiłku, jaką włożono w jego "poszukiwania", powinno się poświęcić na znalezienie marszałka Marka Kuchcińskiego.
Przed 11 stycznia
W kontekście sprzecznych informacji, jakie wiceszefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer przekazywała mediom na temat jego wyjazdu, Petru stwierdził, że "była niedoinformowana". - Powiedziałem, że nie będzie mnie w Warszawie - wyjaśnił Petru. - To może był błąd, nigdy nie informuję wszystkich, gdzie przebywam danego dnia. Oprócz tego jestem w kontakcie, bo przez cały czas byłem w kontakcie. Mogę teraz tylko tyle powiedzieć, że cały czas zależy mi na tym, żeby jednak 11 stycznia nie doszło do eskalacji i do spięcia - powiedział lider Nowoczesnej. Zaznaczył, że do porozumienia potrzebna jest także "druga strona, czyli strona rządząca i musi być otwarta na różnego rodzaju kompromisy".
Petru podkreślił, że zależy mu na tym, aby nie doszło do wzrostu napięcia między PiS a opozycją. Brak porozumienia w obecnym kryzysie sejmowym będzie miał, zdaniem Petru, daleko idące konsekwencje. - Dwa Sejmy, niejasny budżet, pogrążanie się w tej niepewności dotyczącej tego, jak funkcjonuje nasz kraj, jeśli chodzi o parlamentaryzm - wymieniał szef Nowoczesnej. - Uważam, że zostało tylko kilka dni. To nie jest tak, że mamy czas do 11 [stycznia - red.]. Już 9 lub 10 (stycznia) nastąpi, że tak powiem, okopanie się obu stron na swoich stanowiskach, jeżeli nie będzie szans na kompromis. Potem ten 11 (stycznia) będzie bardzo trudny, a dalsze konsekwencje będą trudne do przewidzenia. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy na przykład radykałowie w PiS nie przejmą kontroli nad sytuacją, a wolałbym tego uniknąć - ocenił Petru.
Wszystkie scenariusze możliwe
Petru zaznaczył, że porozumienie zależy od liderów wszystkich największych partii w Polsce. - Jeśli jest wola polityczna liderów opozycji i lidera rządzącego, to jesteśmy w stanie to przełamać. Jeśli nie ma - to będziemy szli na konfrontację i to będzie bardzo źle dla Polski - ocenił.
Szef Nowoczesnej pytany, czy nie wyklucza, że opozycja może zablokować obrady na Sali Kolumnowej, odpowiedział: - Wszystko jest możliwe.
Dodał, że chciałby takiego scenariusza uniknąć, jednak jego zdaniem opozycja musi być przygotowana na każdą ewentualność. - To jest tak, że akcja rodzi reakcje - odparł na pytanie o granicę protestu w Sejmie. Zapowiedział, że na konwencie seniorów zaproponuje "różnego rodzaju rozwiązania, które nie będą konfrontacyjne". Nie chciał zdradzić szczegółów konkretnych propozycji.
- Sytuacja dla Polski jest lepsza niż jeszcze kilka dni temu, ale to nie znaczy, że jestem wielkim optymistą - podsumował Petru.
Prywatny, za prywatne pieniądze
Lider Nowoczesnej jeszcze dzień przed sylwestrem przekonywał, że protest, także w dni świąteczne, jest konieczny. - Nie możemy doprowadzić do tego, żeby była pustka, bo jak będzie pustka na sali, to wtedy skończy się protest - mówił.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej Petru oświadczył, że jego wyjazd był planowany. - Moja nieobecność w ciągu ostatnich kilku dni była zaplanowana. Przypomnę: byłem na Wigilii i 30 grudnia, również następnego dnia po Wigilii, byłem też chwilę na proteście w Sejmie - mówił.
- Nie było tam żadnej złotówki z pieniędzy publicznych ani partyjnych - zaznaczył lider Nowoczesnej.
Autor: tmw/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24