Czy chrześcijaństwo jest niezbędnym elementem europejskiej tożsamości? Czy Kościół katolicki jest w kryzysie? A jeśli tak - to jak sobie z nim poradzi? Czy Benedykt XVI jest dobrym papieżem na początek XXI wieku? Na te między innymi pytania próbował odpowiedzieć filozof i publicysta Tomasz Terlikowski na konferencji „Dusza Europy”.
- Jesteśmy Europejczykami i jest w tym coś istotnego. Ta konferencja jest po to, żeby zastanowić się, jaki zbiór wartości charakteryzuje Europę – powiedział tvn24.pl jeden z organizatorów imprezy Zbigniew Minda. Jego celem była dyskusja o fundamentach Stargo Kontynentu.
– Najpierw Starożytna Grecja, potem prawo rzymskie i chrześcijaństwo - nie ma innego spoiwa jedności Europy – uważa Minda. Zaznacza, że „na konferencji nie chce polityki”, ale ideologicznie jest ona spójna. Spotkanie „Dusza Europy” została zorganizowana na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Wojna Benedykta
- Bezideowa Europa przegrywa – stwierdził Tomasz Terlikowski. Publicysta „Rzeczpospolitej” i filozof przedstawił swoją wizję pontyfikatu Benedykta XVI w kontekście zmian dokonujących się we współczesnej Europie. A także, samą wizję naszego kontynentu początków XXI wieku. „Benedykt XVI toczy walkę o duszę Kościoła i duszę Europy. Być może ostatnią w historii uniwersalistycznego Kościoła – wieszczył Terlikowski.
Jego zdaniem przemiany, które obecnie dotykają chrześcijaństwo, najmocniej odbić mogą się na wiernych w Europie. – W Filipinach chrzci się więcej osób niż w Polsce, Niemczech, Francji i Włoszech razem wziętych – wyliczał. A to nieść ma poważne konsekwencje dla wiary.
Tak Kościół będzie wyglądał
- Afrykańskie czy azjatyckie chrześcijaństwo jest charyzmatyczne - opiera się o charyzmę poszczególnych kapłanów; spontaniczne – wiele rytuałów przyjmuję formę np. taneczną; odwołują się do demonów działających obok nas, jest to absolutnie konieczne i jest to forma magii – mówi Terlikowski.
Twierdzi on, że taka forma chrześcijaństwa może zapanować, analogicznie do tego, jak dominację zdobyło samo chrześcijaństwo katolickie. – W pierwszych wiekach najważniejszym ośrodkiem myśli chrześcijańskiej był Egipt. Z czasem jednak, prym zdobyło chrześcijaństwo europejskie, traktowane wówczas za barbarzyńskie. Stało się tak dlatego, że miało wolę walki – opowiada Terlikowski.
Papież uratuje Europę?
Filozof widzi jednak szansę dla chrześcijaństwa ze Starego Kontynentu. W jego ocenie, uratować je może pontyfikat Benedykta XVI. – Jest to ostatni bojownik o duszę Kościoła, Europy. Papież chce,żeby przetrwało chrześcijaństwo łacińskie, bo bez niego nie ma Europy – interpretuje Terlikowski.
Według niego, papież stawia przed Starym Kontynentem wybór: chrześcijaństwo czy laickość. – Nawiązując do słynnego zakładu Pascala, mamy teraz do czynienia z zakładem Benedykta. – Jeśli chcemy zwalczyć nowe europejskie barbarzyństwo, to musimy postępować tak jak byśmy wierzyli, nawet jeśli nie wierzymy w istnienie Boga i życia po śmierci – uważa Terlikowski. To ma jego zdaniem, zapewnić mieszkańcom Europy „sens oddawania swojego życia”. Bez niego bowiem, nie zachowamy europejskiej tożsamości.
Propozycją Benedykta XVI jest według Terlikowskiego powrót do korzeni chrześcijaństwa.
Muzułmańskie zagrożenie
Dla europejskiej tożsamości największym niebezpieczeństwem ma być imigracja muzułmańska. – Muzułmanie przybywają do Europy, bo ich potrzebujemy. Tempo przyrostu naturalnego Europejczyków jest tak niskie, że brakuje rąk do pracy. Pracują więc muzułmanie, z których wielu nie chce się asymilować. Utrata tożsamości jest kosztem, jaki Europa płaci – uważa Tomasz Terlikowski.
Przedstawia jednak także bardziej apokaliptyczne zagrożenie. – Jeśli Benedyktowi XVI się nie uda, to za kilkadziesiąt lat ta sala (mówił w auli im. Jana Pawła II na UKSW) może być aulą imienia na przykład Osamy bin Ladena. A państwa wnuki chować się będą w jakiejś piwnicy – straszył Terlikowski.
Bez obaw
Jego obawy mogą być jednak mono przesadzone. Jak pokazał jedno z największych międzynarodowych badań wartości European Values Survey (Europejskie Badanie Wartości), prowadzone przez badaczy z 33 europejskich krajów, wiara mieszkańców Europy ma się całkiem nieźle. W trzech przeprowadzonych edycjach (1981, 1990, 1999), naukowcy zauważyli stały wzrost Europejczyków deklarujących swoje religijne zaangażowanie. Z przeprowadzonego sondażu wynika, że w latach 1981 – 1999 procent modlących się wzrósł z 71 do 79 proc., a do regularnego uczęszczania do kościoła w 1999 roku przyznawało się 40 proc. respondentów (w 1981 roku – 28 proc.). Najnowsza edycja badania została przeprowadzona w 2008 roku i wciąż jest analizowana. Szacunki i obserwacje socjologów wskazują jednak, że ich liczba nadal będzie rosnąć.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24