Gdy na pokładzie samolotu pojawi się terrorysta - mają tak strzelać, by zabić. W takiej sytuacji najczęściej nie mają szans na więcej niż jeden strzał. Dlatego polscy Sky Marshals (powietrzni szeryfowie) należą do najlepszych strzelców z broni krótkiej w kraju. O tej specjalnej jednostce pisze w środę "Rzeczpospolita".
Polska odpowiedniczka amerykańskich jednostek Sky Marshals powstała przed 6 laty, jednak w zasadzie wszystko co dotyczy tej jednostki jest tajne - od liczebności, poprzez sposób szkolenia i działania, kończąc na liczbie lotów, w których uczestniczą funkcjonariusze.
Najlepsi snajperzy
O wartach Sky Marshals decyduje prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, który kontroluje rynek lotniczy w Polsce. Decyzje podejmuje na podstawie informacji tajnych służb na temat potencjalnych zagrożeń, ryzykownych tras oraz niebezpiecznych osób zamierzających lecieć danym samolotem.
Najważniejszym elementem szkolenia "szeryfów" jest trening strzelecki. - Jesteśmy najlepszymi snajperami z broni krótkiej - chwali się funkcjonariusz jednostki.
- Musimy być przygotowani do oddania tego jednego strzału, który zlikwiduje terrorystę. W takich momentach nie będzie czasu na przymierzanie i celowanie. Po prostu trzeba strzelić i zabić, aby ocalić samolot i pasażerów - dodaje.
"Wyglądają jak zwykli pasażerowie"
O ich obecności na pokładzie poinformowani są zawsze piloci samolotu. - Wyglądają jak zwykli pasażerowie. Na lotnisku nadają bagaż. Po wejściu do samolotu siadają w różnych miejscach, nigdy obok siebie. Najczęściej przy przejściach lub blisko toalety – zdradza "Rz" wieloletni pilot LOT.
- Działamy tylko wtedy, gdy jest bezpośrednio zagrożone bezpieczeństwo lotu - twierdzi Adam, były antyterrorysta, służący obecnie jako "powietrzny szeryf". Zdradził, że ani on ani jego koledzy nie musieli jeszcze nigdy interweniować. Co nie znaczy, że nie są do tego gotowi. Wręcz przeciwnie.
80 proc. odpada
Sky Marshals rekrutują się głównie ze Straży Granicznej, policji, wojska i żandarmerii wojskowej. Średnia wieku nie przekracza 35 lat. Z reguły nie przyjmuje się osób, które nie ukończyły 27 lat.
Kilkutygodniowa selekcja, specjalne kursy i szkolenia, eliminują słabszych. Kurs wstępny jest tak trudny, że w jego trakcie odpada 80 proc. chętnych do tej pracy - opisuje "Rzeczpospolita".
Źródło: "Rzeczpospolita"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu