- Już nie mogę słuchać o lustracji, IPN-ie i instrukcjach obsługi prezydenta - mówi Władysław Frasynikuk. W opinii byłego opozycjonisty poziom polskiej debaty publicznej jest żenujący i świadczy jedynie o polskiej prowincjonalności.
Od polityka Partii Demokratycznej dostało się zarówno Kancelarii Prezydenta za wręczanie odznaczeń historykom IPN, jak i rządowi za atak na Pawła Zyzaka. - Młodzi ludzie przestają czytać i oglądać polskie media. Jest szczyt G20, gdzie podejmuje się kluczowe decyzje dla świata, a u nas co? Żenujące zachowanie kancelarii prezydenta, żenujące zachowanie kancelarii premiera. Dość tego, dość kompromitowania Polski. Powinniśmy wyjść na ulicę, protestować i powiedzieć "dość tego szmatłastwa" - uniósł się Frasyniuk.
Wolność badań to zbyt wygórowana cena
Ryszard Bugaj doradca prezydenta przyznał, że nie wie, czy odznaczenie we wtorek najwyższych pracowników IPN było dobrą decyzją. Były lider Unii Pracy bronił jednak instytutu, przed atakami ze strony Lecha Wałęsy. Bugaj podkreślił, że bardzo chciałby, żeby Wałęsa był odbierany jako świetlana postać, jednak "nie za cenę wolności badań historycznych". - Wałęsa lubi się przedstawiać jako człowiek bez skazy. Ale to nie jest przypadek, że choć zapowiadał, że pozwie do sądu Cenckiewicza i Gontarczyka, niczego takiego nie zrobił - zauważył Bugaj.
Frasyniuk nie zostawił natomiast na IPN-ie suchej nitki. - W Polsce ludzie, którzy plują na historię dostają odznaczenia. Ja rozumiem Wałęsę. Ale staje w obronie Zyzaka, to młody człowiek, któremu dorośli zrobili krzywdę. On nie powinien dostać nawet karty rowerowej. A na polskiej uczelni obronił tytuł magistra i nie daj Boże będzie uczył nasze dzieci - ironizował Frasyniuk.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24