- Nie znam do końca argumentów, jakimi się kierował. Niezależnie od naszego punktu widzenia, musimy zauważyć, że odchodzi wielki człowiek z pokolenia zdrady - mówi Lech Wałęsa o zmarłym w niedzielę gen. Wojciechu Jaruzelskim. Były prezydent przyznaje, że nie potrafi ocenić, czy w ostatecznym rachunku generał okazał się zdrajcą, czy też działał z pobudek patriotycznych. - Miał jednak pełne prawo myśleć tak, jak wtedy myślał cały świat, że nie mamy szans - dodaje.
W ocenie byłego prezydenta ocena czasów przywództwa gen. Wojciecha Jaruzelskiego nie jest łatwa i taką pozostanie. Podobnie jak ocena całego tamtego pokolenia. - To pokolenie różnie się zachowywało. Niektórzy w obliczu zdrady wchodzili do systemu, by od środka go rozwalać. (...) Niektórzy zdradzili później. Tak więc skomplikowane są tamte czasy, ja zostawiam rozliczenia Panu Bogu - zaznacza współtwórca Solidarności.
Argumenty niejasne, ocena trudna
Wałęsa zwraca też uwagę, że "przy rozliczaniu Jaruzelskiego trzeba najpierw pamiętać, że zostaliśmy dwa razy zdradzeni przez Zachód". - Ci młodzi nieszczęśnicy różnie się zachowywali w tych warunkach (...) On prawdopodobnie przez te lata widział te rakiety, zachowanie sowieckie i on myślał w tych kategoriach. Miał pełne prawo, myśleć jak wtedy cały świat, że nie mamy szans - uważa były prezydent.
Jak dodaje, nigdy nie poznał do końca argumentów, którymi kierował się gen. Jaruzelski. - Wiele bitew z nim o wolną Polskę przegrałem, ale finalnie wojnę wygrałem, więc mam satysfakcję - dodaje jednak.
W opinii Wałęsy prywatnie Wojciech Jaruzelski był "bardzo inteligentnym człowiekiem". Generał zmarł po długiej chorobie w niedzielę o godz. 15:24. Miał 90 lat.
Autor: ŁOs/i / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP