Trzech antyterrorystów straci pracę za to, że ochraniali Paris Hilton, kiedy ta przyjechała do Polski. Pracując dla celebrytki pokazali twarze, mimo że należą do tajnej jednostki śląskiej policji. - Jeśli się nie zwolnią, zostaną zwolnieni - mówi TVN24 podinspektor Andrzej Gąska, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Kilkanaście dni temu Paris Hilton przyjechała do Katowic na otwarcie nowej części centrum handlowego Silesia City Center. Jej wizyta była przygotowana z wielką pompą. Celebrytka była ochraniana przez kilkunastu prywatnych agentów.
Okazało się - jak pisze "Gazeta Wyborcza" w Katowicach - że najbliższą ochronę Hilton stanowili trzej podoficerowie śląskiej policji: Sebastian P, Grzegorz P. i Adam M. Choć byli w cywilnych ubraniach, mieli przy sobie broń służbową.
Na co dzień cała trójka służy w Samodzielnym Pododdziale Antyterrorystycznym w Katowicach. To najbardziej tajna i elitarna jednostka śląskiej policji. Nie powinni pokazywać twarzy.
Nie wiadomo, jak nawiązała się współpraca między funkcjonariuszami a celebrytką, wiadomo jednak, że nie pytali oni o zgodę swoich przełożonych.
Potwierdzają to - jak powiedział TVN24 podinspektor Andrzej Gąska, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach - pierwsze ustalenia postępowania wyjaśniającego, które wszczęto w tej sprawie. - Zostaną oni po zakończeniu tego postępowania ukarani dyscyplinarnie. Kara na pewno nie będzie łagodna - powiedział rzecznik. I dodał, że w zasadzie komendant podjął już decyzję ws. funkcjonariuszy. Albo oficerowie do końca tygodnia sami odejdą ze służby, albo zostaną zwolnieni dyscyplinarnie.
Źródło: Gazeta Wyborcza, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/Fot. east news