Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Władysław Stasiak powiedział, że prezydent Lech Kaczyński zaakceptował tylko trzy, spośród 15 nominacji generalskich. Jak informuje "Wprost" stało się tak, bo Kancelaria Prezydenta zarzuca szefowi MON Bogdanowi Klichowi, że przygotowując listę kandydatów na generałów, korzystał z klucza towarzyskiego.
Szef BBN poinformował, że postanowienia w sprawie nominacji generalskich zostały w piątek wysłane do kontrasygnaty do premiera.
"Prezydent RP jako zwierzchnik Sił Zbrojnych, realizujący szereg konkretnych zadań, między innymi określając na wniosek MON główne kierunki rozwoju Sił Zbrojnych musi podejmować decyzje o nominacjach w kontekście całościowej wizji rozwoju i sprawności Sił Zbrojnych RP. Dlatego decyzje w tej sprawie zawsze poprzedzone są dłuższą refleksją i nigdy nie mogą ograniczać się do mechanicznego podpisu formularza. W ciągu ostatnich 10 lat ta praktyka nie budziła żadnych wątpliwości - stwierdził w komunikacie szef BBN.
Bo grał z Tuskiem w tenisa
W poniedziałek TVN24 poinformował (czytaj więcej), że prezydent zaakceptował tylko trzy propozycje ministra obrony narodowej Bogdana Klicha spośród 15 nominacji generalskich. Według tygodnika "Wprost", na tej liście znalazł się m.in. płk Artur Kołosowski, który jest szefem sekretariatu ministra obrony. - Nie może być tak, że ma zostać generałem tylko dlatego, że jest najbliższym współpracownikiem Bogdana Klicha. Prezydent nie będzie uczestniczył w przyznawaniu gwiazdek po znajomości – stwierdził informator "Wprost" z Kancelarii Prezydenta.
Według "Wprost", prezydent obawia się, że osób z klucza towarzyskiego może być na liście więcej. – Jest tam na przykład oficer, który świetnie zna się z Donaldem Tuskiem. Podobno regularnie grywa z nim w tenisa. Nie można kierować się takimi kryteriami przy promocji generalskiej – twierdził rozmówca tygodnika.
A jak sprawę komentuje resort obrony? - Jeśli chodzi o płk. Kołosowskiego, to nie należy łączyć faktu obecności na liście z pracą w resorcie. To dwie zupełnie odrębne sprawy. Poza tym w przeszłości często zdarzało się, że szef sekretariatu był generałem. Natomiast co do tej drugiej osoby, to każdemu można wytknąć, że kogoś zna, czy z kimś grywa w tenisa. Sięganie po takie argumenty jest absurdalne i prowadzi wyłącznie do zamienienia normalnych procedur w medialną pyskówkę – stwierdził rzecznik MON Robert Rochowicz.
mon//mat
Źródło: PAP, wprost.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP